Tarasiewicz: Nie ludzie mają decydować, kiedy my mamy grać szybko do przodu

Śląsk Wrocław coraz bardziej zbliża się do niebezpiecznej strefy. Szkoleniowiec zielono-biało-czerwonych nie ma jednak zastrzeżeń do swoich zawodników. - Nie mogę mieć pretensji do swojego zespołu - mówił Ryszard Tarasiewicz przepytywany przez dziennikarzy na pomeczowej konferencji prasowej. - Z całym szacunkiem dla ludzi, którzy przychodzą na mecze, bo muszą przychodzić - nie oni mają decydować, kiedy my mamy grać szybko do przodu - padło także z jego ust.

O sędziowaniu: Nie wiem czy była czerwona kartka dla Sotirovica czy nie. Wiem, że moi zawodnicy są rozgoryczeni. Jeżeli boczny sędzia przy mojej ławce mówi, że powinien on dostać czerwoną kartkę to coś jest nie w porządku. Też nie wiem dlaczego żółtą kartkę dostał Łukasz Madej, który został sprowokowany do takiej sytuacji. Nigdy nie mówiłem i nie będę tego mówił, że wynik został wypaczony przez sędziego, ale kilka decyzji było kontrowersyjnych.

O meczu z Koroną Kielce: Nie mogę mieć pretensji. Gramy na tyle na ile nam dziś stan kadrowy i umiejętności w danym meczu pozwalają. Jeżeli ktoś uważa - a moim zdaniem nie powinien tak uważać - że zawodnicy się nie starali to zawsze oni dają w danym dniu to co mają najlepszego. Nie mogę mieć do nich zastrzeżeń.

O swoich piłkarzach: Śpieszymy się za bardzo. Jest presja szybkiej gry i z tym musimy sobie poradzić. Mówiłem im, że z całym szacunkiem dla ludzi, którzy przychodzą na mecze, bo muszą przychodzić - nie oni mają decydować, kiedy my mamy grać szybko do przodu. Oni w tym względzie robią postępy, ale jeszcze im brakuje. Uważam, że na obecną chwilę te błędy można trochę zniwelować. Może nie aż tyle, ale zniwelować. Ja ich znam i jeszcze raz powtarzam - oni nie oszukują. Grają na tyle na ile mają w danym dniu możliwości. Są błędy, które się zdarzają nie takim zespołom jak Śląsk. Śląsk nie popełnia tak rażących błędów do których moglibyśmy się przyczepić.

O grze Śląska: My dość szybko przemieszczaliśmy się ze środkowej strefy w boczne sektory. Staraliśmy się przyśpieszyć tą grę na dwa kontakty. Wszystko wraca do umiejętności technicznych. Przy tak śliskiej murawie operowanie piłką na dwa kontakty wiąże się z tym, że mogą być błędy techniczne. To jest wkalkulowane. Można robić mniej błędów technicznych i mieć mniej strat, ale piłkę się dotknie cztery albo pięć razy. Ryzyko jest. Trzeba się liczyć z tym, że błędy techniczne mogą się zdarzyć jeżeli chcemy grać szybciej.

Czy Ryszard Tarasiewicz wskazuje właściwą drogę dla Śląska? / Fot. J.Piasecki

O krótkiej ławce rezerwowych: Czy Bartosz Kaśnikowskim czy Dariusz Góral by nam pomogli w meczu z Koroną? Nie. Możemy co mecz brać 18-stkę, żeby to ładnie wyglądało na papierze. Mimo że było mało zmian to ze wszystkich nie skorzystaliśmy.

O wynikach: Jak byśmy wygrali 2:1 to byśmy nie mówili, że Śląsk gra dobrze czy nie. Patrzymy cały czas przez pryzmat wyniku. My wiemy na jakim etapie jest Śląsk i co ma robić. Na pewno jeżeli się gra u siebie to bez względu na przeciwnika każdy zespół chce wygrać. Nie mogę mieć pretensji do swojego zespołu.

O przyszłości: Nie myślałem o tym czy Śląsk się będzie bronił przed spadkiem. Nie, nie… Teraz będziemy grali z Ruchem, później z Wisłą. Wcale nie jest powiedziane, że przegramy z Ruchem. Zresztą musimy sobie powiedzieć szczerze - jak jechaliśmy na Legię to tylko była kwestia wyniku ile Legia wygra. Uważam, że tam wcale gorzej technicznie nie wyglądaliśmy od Legii.

Komentarze (0)