Podopieczni Marcina Sasala wiosną pokonali Jagiellonię Białystok i Polonię Bytom. Obydwa mecze rozegrane zostały jednak w Kielcach. Poza własnym stadionem Koronie idzie jak po grudzie. Na wyjazdowe zwycięstwo czeka już od 11 września minionego roku. - Przecież wygrywaliśmy w Turcji. Sparing, nie sparing - wygrany mecz - mówił Zbigniew Małkowski, którego humor nie opuszczał mimo wpuszczenia na Suchych Stawach trzech bramek. - Nie wiem co jest tego przyczyną, ale nie patrzymy w przeszłość. Patrzymy przed siebie - dodał już bardziej na poważnie golkiper Korony.
Kapitan Korony, Nikola Mijajlović podkreślał, że na początku meczu to jego zespół prowadził grę: - Zaczęliśmy dobrze, mieliśmy swoje szanse. Jednak straciliśmy pierwszą bramkę z niczego. Potem druga wpadła niefartownie. Mecz poszedł w inną stronę i ciężko było odrobić straty. Po naszym trzecim błędzie było to już praktycznie niemożliwe. Gdyby pierwsza połowa skończyła się wynikiem 0:1, to po przerwie byłoby całkiem inaczej. Mieliśmy jednak dwie okazje, żeby wrócić do gry, ale straciliśmy trzecią bramkę
Serbski obrońca zwrócił uwagę na fakt, że przed meczami z Jagiellonią i Polonią Korona długo też czekała na zwycięstwo na obiekcie przy Ściegnnego. - U siebie też długo nie wygrywaliśmy, aż ostatnio wygraliśmy dwa mecze z rzędu. Więc mam nadzieję, że to się zmieni, a tymczasem znowu gramy u siebie i możemy wygrać.
- Prowadziliśmy grę, ale nagle coś siadło. Cracovia wykorzystała nasz moment nieuwagi i strzeliła pierwszego gola. Potem też szczęście nie było po naszej stronie - to z kolei słowa Jacka Kiełba.
Bardziej rozmowni byli gracze Cracovii. W ich głosach czuć było autentyczną ulgę po zdobyciu kompletu punktów: - Byliśmy przed tym meczem poważnie osłabieni, bo wiadomo, że Łukasz, Alex i Mariusz są zawodnikami, którzy coś grają w naszym zespole. Nie każdy mecz chcielibyśmy grać w takim osłabieniu - komentował Dariusz Pawlusiński, który wobec absencji Arkadiusza Barana i Marcina Cabaja był kapitanem Pasów: - To mój pierwszy raz. Sam byłem zaskoczony taką decyzją. Obok Tomka Moskały byłem na boisku zawodnikiem z najdłuższym stażem. Marcin Cabaj i Arek Baran są tu dłużej, ale mogę powiedzieć, że jestem trzecią matką tego zespołu (śmiech). Z tego co się dowiedziałem, zadecydował o tym trener Lenczyk. Cieszę się bardzo, że powierzył mi tą funkcję. Bycie kapitanem w Cracovii to wielka odpowiedzialność.
Bohaterem Cracovii był Radosław Matusiak, którego dwie bramki przed przerwą ustawiły mecz korzystnie dla gospodarzy. - Cieszą te upragnione trzy punkty. Po dwóch porażkach ten mecz z Koroną był spotkaniem o sześć punktów. Musieliśmy wygrać, co na początku nas sparaliżowało. Liczy się wynik - mówił RadoMatu.
W 71. minucie wynik spotkania po asyście Matusiaka ustalił Michał Goliński, który na boisku pojawił się ledwie kilka minut wcześniej: - Radek wziął na siebie dwóch rywali, dograł mi piłkę, a ja miałem przed sobą tylko Małkowskiego. Trzy punkty są w Krakowie. To ważne dla nas, bo drużyny z dołu tabeli nas gonią i widać, że teraz nie będzie łatwych meczów. Cieszymy się też z tego, że udało się strzelić 3 bramki.
To pierwszy występ Golińskiego tej wiosny. Wcześniej pomocnik Cracovii zmagał się z kontuzją kostki. - Miałem duży głód piłki. Cieszę się z tej bramki, bo ostatnio miałem mało zajęć z piłką. Większość czasu spędzałem u doktora Wielkoszyńskiego, gdzie pracowałem nad siłą i dynamiką - tłumaczy wychowanek poznańskiego Lecha. Jego zdaniem to zwycięstwo może być przełomowym dla Pasów w tej rundzie: - Już w poprzedniej rundzie pokazaliśmy, że Cracovia umie grać w piłkę. Ten mecz może nam pomóc w jeszcze lepszej grze.