Powinniśmy dostać narty, albo łyżwy i grać - rozmowa z Sergejsem Kożansem, piłkarzem Lechii

Sergejs Kożans do Lechii przyszedł ze Skonto Ryga. Środkowy obrońca po kontuzji na początku sezonu, znakomicie wkomponował się w zespół i jest jego ważnym ogniwem. Po meczu z OKS 1945 Olsztyn rozmawialiśmy z tym piłkarzem.

Michał Gałęzewski: Czy to, co się działo na boisku w meczu sparingowym przeciwko OKS 1945 Olsztyn miało coś wspólnego z piłką nożną?

Sergejs Kożans: Było to bardzo podobne do hokeja. Myślę, że powinniśmy dostać narty, albo łyżwy i grać (śmiech). Mówiąc już poważnie, dobrze że gramy. Osiągnęliśmy bardzo dobry wynik. Trzeba grać na różnych boiskach, bo jeżeli murawa podczas meczu w Wodzisławiu będzie podobna, to trzeba być na to przygotowanym. Pamiętajmy, że murawa jest równa dla wszystkich.

Mimo, że ślizgaliście się mocno na boisku sparing był pożyteczny?

- Tak, zawsze sparing jest pożyteczny. Obojętnie jaki sparing jest lepszy od treningu.

Na Łotwie również mieliście takie warunki w zimę?

- Pamiętam, jak kiedyś graliśmy jeden mecz w Ekstraklasie. Była to przedostatnia lub ostatnia kolejka ligi. Na jednej połowie był tylko lód i graliśmy na jednej połowie, gdzie była możliwość grania.

Cieszysz się z tego, że w poniedziałek lecicie do Turcji i będziesz mógł grać w normalnych warunkach?

- Tak, od poniedziałku będziemy trenowali na dobrych boiskach. Liczę na bardzo dobrą pogodę. Mamy dobrych przeciwników i fajnie, że będziemy mogli się przygotowywać do rundy najlepiej jak to jest tylko możliwe.

Do zespołu dołączył twój kolejny kolega ze Skonto, Olegs Laizans. Mógłbyś go przedstawić polskim kibicom?

- Olegs Laizans to środkowy pomocnik. Razem graliśmy w łotewskiej Młodej Ekstraklasie i razem doszliśmy do pierwszego zespołu Skonto, więc znam go doskonale. Bardzo mi się podoba jego styl gry. Może dać ostre podanie, potrafi dograć prostopadłą piłkę, do tego ma mocne uderzenie. Jeżeli dostanie szansę, to może to wykorzystać.

Za wami zgrupowanie w Niechorzu. Jak byś je podsumował? Nad czym tam głównie pracowaliście?

- Treningi były zarówno na sztucznym boisku, jak i na hali oraz na siłowni. Ponadto biegaliśmy w terenie. Była to bardzo mocna praca, pomagająca nam zbudować odpowiednią wytrzymałość i szybkość. Było to bardzo dobre zgrupowanie. Jesteśmy dobrze przygotowani, a w Turcji możemy trenować taktykę i technikę.

Po wynikach w Niechorzu widać, że wasza forma idzie w górę.

- Każdy zespół chce wygrać każde spotkanie, obojętnie jakie. Ciesze się że wygraliśmy i traciliśmy mało bramek, strzelając ich wiele. To cieszy, jednak to były tylko sparingi. W lidze jesteśmy w stanie grać jeszcze lepiej.

Grasz już pół roku w Gdańsku i na pewno przyzwyczaiłeś się do tego miasta...

- Tak, już nie mam najmniejszych problemów w poruszaniu się po Gdańsku. Wiem jak dojechać do Starego Miasta, do Sopotu, jakimi środkami transportu można się poruszać. Ponadto poznałem różne restauracje, do których lubię chodzić. Gdańsk podoba się też mojej żonie. Mieszkamy blisko morza i nasz synek, który w marcu będzie miał rok będzie chodził tam na spacery. Bardzo podoba mi się Gdańsk, który jest trochę podobny do Rygi, co mnie również cieszy.

Czyli twój syn będzie pewnie szybko umiał mówić i po polsku i po łotewsku?

- Tak, dodatkowo po rosyjsku (śmiech). Niektórzy moi koledzy z drużyny też mają małe dzieci. Koło mnie mieszka Krzysiek Bąk, który ma dwa miesiące starszego synka od mojego. Jeżeli będziemy chodzić razem na spacery, to mój synek szybciej ode mnie zacznie mówić biegle po polsku (śmiech).

Źródło artykułu: