W poniedziałek reprezentacja Polski będzie miała okazję, by kibice zapomnieli o wstydliwym występie z Litwą. Choć Biało-Czerwoni zaczęli kwalifikacje do mistrzostw świata od zwycięstwa 1:0, styl gry nie pozwala mówić o sukcesie. Wygrana przyszła w mękach, a zadecydowała o niej bramka w końcówce, w dodatku zdobyta po rykoszecie.
- Ktokolwiek mówi cokolwiek pozytywnego na temat tego meczu, oglądał chyba inne spotkanie. Na Boga, to była reprezentacja Litwy. Powinniśmy zadawać sobie przed takimi starciami jedno pytanie: iloma bramkami wygramy. Trener Probierz od dłuższego czasu powtarza, że zmierzamy w dobrym kierunku, nawet po słabszych meczach, ale ja tego nie widzę. Takie wypowiedzi mogą być irytujące dla kibiców - mówi WP SportoweFakty 45-krotny reprezentant kraju Piotr Czachowski.
Ten mecz miał wyglądać inaczej
Polacy rywalizowali ze zdecydowanie niżej notowanym rywalem, czego nie było widać na murawie. Ostatecznie o losach spotkania zadecydowało trafienie Roberta Lewandowskiego z 81. minuty spotkania. Na domiar złego od wstydliwego remisu uratował nas rykoszet, po którym piłka zmieniła tor lotu i wpadła do siatki nad bezradnym bramkarzem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Znakomita atmosfera w kadrze. Tak się bawią Hiszpanie
- Trener Probierz powinien uważnie przeanalizować spotkanie Norwegii z Mołdawią i wyciągnąć wnioski, jak rywalizować z niżej notowanymi drużynami. Przypominam, że Mołdawianie urwali nam niedawno 5 punktów, a teraz przegrali z Norwegami 0:5 - tłumaczy Czachowski.
Dodaje, że mecz z Litwą obnażył problemy naszej kadry. - Gramy bez pomysłu, w archaiczny sposób, zupełnie niedostosowany do dzisiejszych realiów. Chcemy, żeby reprezentacja Polski grała w piłkę, tymczasem na to nie da się patrzeć. Śledziłem spotkanie ze spokojem, nie miałem wielkich oczekiwań, a i tak się zawiodłem - mówi były stoper kadry i komentator Eleven Sports.
- Porównując potencjał obu drużyn, to w jakich klubach grają poszczególni zawodnicy, powinniśmy oglądać mecz do jednej bramki, a jak było, widzieli wszyscy. To nie jest dobry prognostyk przed meczem z Maltą - kontynuuje ekspert.
"Nie wierzę, że trener jest zadowolony z tego, co widzi"
Coraz więcej ekspertów uważa, że na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski jest potrzebna zmiana, a wizja trenera Probierza nie działa. - Zupełnie mnie to nie dziwi. Również nie chcę oglądać więcej takich meczów jak ten z Litwą, moja cierpliwość także się kończy. To chyba dotyczy nas wszystkich. Nie wierzę, że trener jest zadowolony z tego, co widzi, a jeśli tak, mamy problem - zaznacza nasz rozmówca.
Jakie są główne problemy reprezentacji Polski? - Nie jestem zwolennikiem aktualnego ustawienia, ale to tylko jeden element. Bramka z Litwą padła po wygranym pojedynku w obronie. W całym meczu na tle - powiedzmy sobie szczerze - słabego rywala takich było jak na lekarstwo. To absolutna podstawa czegokolwiek. W tej reprezentacji nie ma liderów oprócz Roberta Lewandowskiego. Nie ma na kim opierać projektu - wylicza Czachowski.
Gdzie szukać przyczyny?
Były środkowy obrońca kadry jednak przyznaje, że nie za wszystko można winić trenera, a postawa zawodników nie ułatwia mu zadania. - Trener Michał Probierz nie wyjdzie na murawę i nie zagra za piłkarzy. Jego odpowiedzialność to jakieś 30 procent, za resztę odpowiadają główni bohaterowie. Oni wyglądają na przestraszonych. Myślę, że mają w pamięci wcześniejsze niepowodzenia. Dlatego potrzebujemy wyraźnego zwycięstwa z Maltą. Dzięki niemu moglibyśmy zyskać spokój - zauważa ekspert.
- Z drugiej strony aspekt mobilizacji drużyny leży również po stronie trenera, który nie może powtarzać, że jest dobrze wbrew wszystkim. Wtedy piłkarze zaczynają w to wierzyć. Skoro obraz gry jest taki, a nie inny, być może trenerowi Probierzowi trudno dotrzeć do zawodników albo z jakichś względów nie są w stanie realizować jego wizji. Inaczej mielibyśmy zupełnie inne humory - mówi Czachowski.
W poniedziałek Polacy zmierzą się z Maltą, która zaczęła kwalifikacje od domowej porażki z Finlandią. W meczu Maltańczycy stworzyli jednak więcej okazji i wyglądali lepiej od zespołu gości.
Czy polscy kibice mają powody do obaw? - Po meczu z Litwą już nie jestem niczego pewny i obawiam się o wynik przed każdym spotkaniem. Tylko, że my nie możemy czuć respektu przed Maltańczykami. Liczę, że obejrzymy odmienioną kadrę - odpowiada Czachowski.
Zwycięstwo w grupie? "Holandia przyjedzie się bawić"
Oprócz Litwy, Malty i Finlandii do polskiej grupy po porażce z Hiszpanią w ćwierćfinale Ligi Narodów trafiła również Holandia. Bezpośredni awans na mundial wywalczy tylko jedna drużyna. Ta, która zajmie drugie miejsce, zagra w barażach.
- Jeśli styl się nie zmieni, w trzecim spotkaniu przegramy w Helsinkach i zakończymy zmagania na trzecim miejscu. W ogóle nie mówmy o pierwszym. O ile się nic nie zmieni, Holandia przyjedzie się z nami pobawić i strzelić jak najwięcej bramek. Wszystko wskazuje na to, że spotkanie wyjazdowe z Finlandią będzie najważniejszym w kwalifikacjach. Niepowodzenie może sprawić, że rywalizacja zakończy się spektakularną klęską i brakiem awansu do barażów - podsumowuje Piotr Czachowski.
Polska - Malta w poniedziałek (24.03 o godz. 20:45). Relacja NA ŻYWO w WP SportoweFakty, transmisja w TVP 1 i TVP Sport.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty