Biało-Czerwoni trafili do niezbyt wymagającej grupy, ale swoją grą sprawili, że już po pierwszym meczu eliminacji MŚ 2026 spadła na nich fala krytyki. Reprezentacja Polski bardzo długo nie mogła znaleźć sposobu na pokonanie litewskiego bramkarza.
Udało się to dopiero w 81. minucie Robertowi Lewandowskiemu. Ostatecznie podopieczni Michała Probierza zwyciężyli 1:0, ale styl tej wygranej pozostawia wiele do życzenia. Jacek Ziober przyznał w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet, że nie widzi żadnego postępu w grze naszego zespołu.
ZOBACZ WIDEO: Połączenie akrobatyki z futbolem. Takie gole to rzadkość
- Można się przyzwyczaić, że nasi trenerzy pięknie opowiadają. Natomiast nic z tego nie wynika. Dawno nie widziałem takiego chaosu z takim przeciwnikiem jak Litwa. Nie było nic z gry. To wyglądało, jakby się zebrała kapela z dzielnicy i sobie zagrała mecz. Nawet ta bramka nie zaciemni całego obrazu. Gdzie my jesteśmy? - powiedział.
47-krotny reprezentant Polski zwrócił także uwagę na, że w grze Biało-Czerwonych nie ma żadnych automatyzmów. Jego zdaniem piątkowy mecz mógł się zakończyć zupełnie inaczej, gdyby nie świetna interwencja Łukasza Skorupskiego.
- Cały czas mówimy o automatyzmach, o tym, że powinniśmy już zaistnieć, że selekcja się zakończyła. Najwyższy czas, żeby na następny mecz z pamięci wymieniać ciągiem zawodników z wyjściowej jedenastki. Niestety tak to nie wygląda. No i teraz pytanie - co by było, jakby to Litwini strzelili bramkę? Łukasz Skorupski naprawdę wybronił nam to spotkanie - podsumował Ziober.
W poniedziałek 24 marca reprezentacja Polski zmierzy się z Maltą. Początek meczu o godz. 20:45.
Czy Polska awansuje na mistrzostwa świata? 
