Remontada FC Barcelony w Madrycie! Sygnał dał Lewandowski!

PAP/EPA / PAP/EPA/J.J.Guillen / Robert Lewandowski przywrócił nadzieję Barcelonie
PAP/EPA / PAP/EPA/J.J.Guillen / Robert Lewandowski przywrócił nadzieję Barcelonie

W hicie kolejki La Ligi Atletico Madryt z FC Barceloną gospodarze prowadzili 2:0, ale kapitalna końcówka gości dała im wygraną 4:2.

To było kolejne starcie w sezonie pomiędzy Atletico i FC Barceloną. Kilka tygodni temu na Stadionie Olimpijskim w Pucharze Króla padł remis 4:4. Rewanż za niespełna trzy tygodnie.

Starcie w ramach Copa del Rey przedzieliła jeszcze ważniejsza potyczka. W La Lidze obie drużyny walczą o tytuł. Zwycięzca zwiększał swoje szanse na mistrzostwo. Na potknięcie rywali liczył Real Madryt, który w sobotę został liderem Primera Division.

Barcelona dobrze weszła w spotkanie i już w 6. minucie powinna otworzyć wynik. Przed świetną szansą znalazł się Lamine Yamal. Strzał z pola karnego otarł się o zewnętrzną część słupka.

Wydawało się, że jest to zapowiedź kolejnych emocjonujących minut. Nic z tych rzeczy. Tempo gry spadło, spotkanie się wyrównało. Gracze Atletico także nie kwapili się do zdecydowanego natarcia. Stąd też bramkarze mieli niewiele pracy. Jan Oblak czujność musiał zachować, kiedy w 14. minucie głową w zasięgu jego rąk przymierzył Robert Lewandowski.

ZOBACZ WIDEO: Połączenie akrobatyki z futbolem. Takie gole to rzadkość

Ciekawiej zrobiło się w samej końcówce premierowej odsłony. W 44. minucie wynik powinien otworzyć Lewandowski. Polak znalazł miejsce do uderzenia, ale z okolic narożnika pola bramkowego trafił w poprzeczkę.

Gospodarze po chwili przeprowadzili szybką akcję. Atletico rozmontowało obronę Blaugrany. W końcowej fazie z prawej strony podawał Giuliano Simeone, a Julian Alvarez z ośmiu metrów trafił pod poprzeczkę do siatki. Wojciech Szczęsny w tej sytuacji nie miał zbyt wiele do powiedzenia.

Po zmianie stron wicemistrzowie Hiszpanii uzyskali przewagę, mieli jednak problemy z kreowaniem szans. Gościom brakowało dokładności. Swojego momentu szukał Robert Lewandowski. Polak po niespełna godzinie zdołał uderzyć głową. Piłka poszybowała dość wysoko ponad bramką.

Niewiele pracy miał w bramce Barcelony Wojciech Szczęsny. Polak musiał być czujny w 52. minucie, kiedy mocno bita z rzutu rożnego piłka zatrzymała się na górnej części poprzeczki.

Efektu początkowo nie przynosiły zmiany przeprowadzane przez Hansiego Flicka. Atletico dobrze się broniło, a w 70. minucie skontrowało gości. To była akcja zmienników. Conor Gallagher z prawej strony pola karnego zagrał do Alexandra Sorlotha, a ten z pola karnego mocnym strzałem pokonał Szczęsnego. Gracze Barcelony domagali się anulowania gola, wcześniej ręką zagrał Rodrigo De Paul. Sędzia decyzji nie zmienił i bramkę uznał.

Podrażniona Barcelona potrzebowała kilkudziesięciu sekund, aby złapać kontakt. Inigo Martinez zagrał w pole karne do Lewandowskiego, Polak przyjął piłkę i ok. trzynastu metrów uderzył przy słupku nie do obrony.

Goście szukali remisu. Atletico cofnęło się, skromne prowadzenie utrzymało jedynie przez sześć minut. W 78. dogranie w pole karne Julesa Kounde, a Ferran Torres głową wpakował do siatki.

Barcelona do końca aktywniej szukała kompletu punktów. Atletico nastawiło się na grę z kontry. W 86. minucie mocno, ale niecelnie z ok. 16 metrów uderzył Lewandowski. W odpowiedzi nieznacznie pomylił się Alexander Sorloth, który z ok. 17 metrów przymierzył tuż obok słupka.

W drugiej minucie doliczonego czasu strzał z dystansu Lamine Yamala odbił się jeszcze Reinildo Mandavy, piłka myląc Oblaka wpadła do bramki! Po tym ciosie gospodarze nie byli w stanie się podnieść. W ostatniej akcji meczu otrzymali kolejny cios. Torres strzałem przy słupku trafił na 4:2 dla gości!

Atletico Madryt - FC Barcelona 2:4 (1:0)
1:0 - Julian Alvarez 45'
2:0 - Alexander Sorloth 70'
2:1 - Robert Lewandowski 72'
2:2 - Ferran Torres 78'
2:3 - Lamine Yamal 90+2'
2:4 - Ferran Torres 90+8'

Składy:

Atletico Madryt: Jan Oblak - Marcos Llorente, Robin Le Normand, Clement Lenglet, Reinildo Mandava - Giuliano Simeone (79' Jose Maria Gimenez), Rodrigo De Paul (79' Nahuel Molina), Pablo Barrios, Samuel Lino (60' Alexander Sorloth) - Antoine Griezmann (86' Rodrigo Riquelme), Julian Alvarez (60' Conor Gallagher).

FC Barcelona: Wojciech Szczęsny - Jules Kounde (86' Ronald Araujo), Pau Cubarsi, Inigo Martinez, Alex Balde (86' Gerard Martin) - Pedri (90+4' Gavi), Marc Casado (67' Ferran Torres) - Lamine Yamal, Dani Olmo (67' Eric Garcia), Raphinha - Robert Lewandowski.

Żółte kartki: Mandava (Atletico) oraz Kounde, Balde, Yamal (Barcelona).

Sędzia: Ricardo De Burgos.

Komentarze (39)
avatar
Jan Blekota
5 h temu
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Drewniak do piłki podbiegł nieśmiało,
Kopnął przypadkiem – co to się stało!
Bramkarz ze złości tupnął nogami,
Jak to możliwe?! Cud nad cudami!
Trybuny krzyczą po takich strzale,
A on już myśli
Czytaj całość
avatar
Pawel
5 h temu
Zgłoś do moderacji
5
5
Odpowiedz
Raphinha i jego giermek Yamal tragedia. Oni nie nadają się do grania w zespole. 
avatar
Cat ze Wschodu Kłodert
5 h temu
Zgłoś do moderacji
5
5
Odpowiedz
Dawno nie widziany cyrk na SF. Cieszę się w sumie co ci biedni PRowcy mieli do roboty 
avatar
Baran Śląsk
7 h temu
Zgłoś do moderacji
28
23
Odpowiedz
Po występie Lewandowskiego niestety wstyd mi, że jestem Polakiem. Lewy ośmieszył Polskę i Polaków słabym występem. 
avatar
Koń się śmieje
8 h temu
Zgłoś do moderacji
22
16
Odpowiedz
barca wydepilowana a drewniak ośmieszony I poniżony 
Zgłoś nielegalne treści