Podczas emocjonującego meczu Motoru Lublin z Legią Warszawa, zakończonego wynikiem 3:3, bramkarz Kacper Rosa popełnił dwa poważne błędy. Szczególnie pierwszy z nich zaskoczył zarówno kibiców, jak i zawodników. W 11. minucie golkiper był przekonany, że sędzia odgwizdał spalonego, co skłoniło go do wyrzucenia piłki przed siebie.
Sęk w tym, że tuż przy nim znajdował Marc Gual z Legii. Napastnik upewnił się, że gwizdka sędziego nie było i bez problemu skierował piłkę do bramki, otwierając wynik meczu (więcej TUTAJ). Sytuacja ta wywołała ogromną konsternację na stadionie. Rosa już w przerwie nie krył przekonania, że w panującym gwarze usłyszał gwizdek arbitra.
ZOBACZ WIDEO: Tak strzela syn legendy. Stadiony świata!
- Usłyszałem gwizdek. To nie był gwizd, tylko gwizdek, taki jak przy wznowieniu gry. Byłem przekonany, że sędzia pokazał spalonego. Szukam sędziego po boisku, czy on ma gwizdek w ustach, czy nie. Usłyszałem gwizdek, to chciałem wznowić grę z ziemi, ale sędzia mówi, że on nie gwizdał, więc gdzieś na trybunach ktoś może. Stało się i nie będę tego roztrząsał. Biorę to na klatę i tyle - wyjaśniał Rosa w przerwie meczu w rozmowie z portalem Weszło.
W obronie bramkarza stanął trener Mateusz Stolarski, który w przerwie próbował pocieszyć Rosę. W momencie, gdy golkiper popełnił ten fatalny błąd, rozłożył jednak bezsilnie ręce. - Nie dziwię się Kacprowi. Mamy zasadę czterech sekund, która obowiązuje przy różnych sytuacjach, w tym gdy bramkarz ma piłkę w polu karnym. Kacper usłyszał gwizdek, rzucił piłkę i chciał szybko zagrać za plecy rywali - skwitował trener.
Szkoleniowiec dodał, że ufa umiejętnościom bramkarza, który dwukrotnie był wybierany do "jedenastki" kolejki. Stolarski był też zadowolony z postawy swoich zawodników w tym spotkaniu. Portal gol24.pl ustalił z kolei, że autorem gwizdów, które zmyliły Rosę, był kibic z sektora... gospodarzy.