Seria Rakowa trwa. Piast nie miał najmniejszych szans

PAP / Jarosław Praszkiewicz / Na zdjęciu: Raków Częstochowa odniósł pewne zwycięstwo w Gliwicach
PAP / Jarosław Praszkiewicz / Na zdjęciu: Raków Częstochowa odniósł pewne zwycięstwo w Gliwicach

Raków Częstochowa wygrał na wyjeździe z Piastem Gliwice 3:0 i przynajmniej na chwilę awansował na pierwsze miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy. Kolejne dwie bramki zdobył Jonatan Braut Brunes, a asystę przy jednej z nich zanotował Kacper Trelowski.

Może i Raków Częstochowa nie należy do najefektowniej grających drużyn w PKO Ekstraklasie, ale przecież liczy się końcowy efekt. Zespół Marka Papszuna jest efektywny i w sobotę wygrał po raz czwarty z rzędu, dzięki czemu - przynajmniej na chwilę - awansował na pierwsze miejsce w tabeli.

Tydzień temu dwa gole strzelił Jonatan Braut Brunes i na tym nie poprzestał. Była 24. minuta, gdy Ivi Lopez zagrał głową w kierunku bramki. Linię spalonego złapał Jakub Czerwiński i kuzyn Erlinga Haalanda znalażł się w sytuacji sam na sam z Frantiskiem Plachem. Nie pomylił się i Raków wyszedł na prowadzenie.

Po przerwie Norweg trafił po raz drugi tego popołudnia. Co ciekawe, asystę zanotował Kacper Trelowski - bramkarz Rakowa daleko wykopał piłkę, a Brunes popisał się efektownym lobem nad Plachem.

Częstochowianie byli w tym meczu pragmatyczni. Nikogo swoją grą nie porwali, ale wykorzystali każdy błąd Piasta w defensywie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Neymar szybko przypomniał o sobie kibicom w Brazylii

A przecież dosłownie chwilę przed trafieniem na 0:1 to Piast miał wymarzoną okazję do zdobycia bramki. Jorge Felix wystartował do prostopadłego podania Tihomira Kostadinova, strzelił obok Trelowskiego, lecz piłkę niemal z linii bramkowej wybił Stratos Svarnas.

Później zrobiły się piłkarskie szachy. To był brzydki mecz, z dużą liczbą fauli. O jakiejkolwiek płynności w grze absolutnie nie było mowy.

Piast szukał swoich szans, natomiast defensywa Rakowa nie dała się zaskoczyć. Zwłaszcza, że gospodarze byli w tym spotkaniu potężnie osłabieni, ponieważ wystąpić z powodu choroby nie mogli Erik Jirka i Akim Zedadka, w związku z czym na prawej obronie musiał wystąpić Grzegorz Tomasiewicz.

Gliwiczanie nie zagrali źle, jednak to było za mało na świetnie zorganizowany w defensywie zespół Rakowa. Przyjezdni w doliczonym czasie dobili jeszcze zespół Aleksandara Vukovicia, a bramkę zdobył Peter Barath.

Piast Gliwice - Raków Częstochowa 0:3 (0:1)
0:1 Jonatan Braut Brunes 24'
0:2 Jonatan Braut Brunes 70'
0:3 Peter Barath 90+2'

Składy:

Piast: Frantisek Plach - Grzegorz Tomasiewicz, Jakub Czerwiński, Miguel Munoz, Igor Drapiński - Miłosz Szczepański (64' Thierry Gale), Patryk Dziczek, Tihomir Kostadinov, Michał Chrapek (74' Tomasz Mokwa), Jorge Felix - Maciej Rosołek (85' Mateusz Kopczyński).

Raków: Kacper Trelowski - Erick Otieno, Fran Tudor, Matej Rodin, Stratos Svarnas, Jean Carlos Silva (90+1' Ariel Mosór) - Ivi Lopez (74' Leonardo Rocha), Gustav Berggren, Władysław Koczerhin (75' Peter Barath), Patryk Makuch (46' Jesus Diaz) - Jonatan Braut Brunes (82' Michael Ameyaw).

Żółte kartki: Kostadinov, Dziczek, Gale (Piast) oraz Barath (Raków).

Sędzia: Łukasz Kuźma (Białystok).

Komentarze (1)
avatar
andrzej szypko
8.03.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jakby zaprosić na trybuny 8 letnie śledziki to iskrzyło by z obu stron tęgo. One mają kicki, żeby ułożyć obie drużyny w światowej czołówce. Podarować im na wejściówkę Biblię w obrazkach i ta m Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści