Z czołowej trójki FC Barcelona tym razem jako ostatnia wyszła na boisko. W 26. kolejce La Ligi zespół Hansiego Flicka podejmował 9. w tabeli Real Sociedad, który kilka dni temu rywalizował, podobnie jak gospodarze, w półfinale Pucharu Króla.
Przed spotkaniem Blaugrana wiedziała, że wygrana pozwoli jej wrócić na 1. pozycję La Ligi i przy okazji uciec Realowi Madryt na trzy punkty. W sobotę Królewscy przegrali w Sewilli z Realem Betis. Zwyciężyło Atletico, które 1:0 ograło Athletic Bilbao.
W składzie gospodarzy po raz kolejny zagrali Polacy. W bramce stanął Wojciech Szczęsny, w ataku szansę otrzymał Robert Lewandowski. Golkiper mógł mieć problemy już w 4. minucie. Wówczas piłkę w bramce umieścił Sergio Gomez. Barcelonę uratował fakt, że wcześniej jeden z zawodników gości był na spalonym.
Blaugrana nie zamierzała rzucać się na rywala, czekała na swój moment. Doczekała się go w 17. minucie. "Lewy" zagrał do Daniego Olmo, który starał się uciec Aritzowi Elustondo, a ten przewrócił go. Sędzia nie miał wątpliwości, defensor otrzymał czerwoną kartkę za faul taktyczny.
ZOBACZ WIDEO: Problemy wielkich klubów w nowym formacie Ligi Mistrzów. "Wnioski zostaną wyciągnięte"
Scenariusz dla gospodarzy ułożył się idealnie. Do pełnej satysfakcji brakowało Barcelonie bramki. Grając w przewadze zespół Hansiego Flicka uzyskał wyraźną przewagę. Premierowy gol padł w 25. minucie. Olmo otrzymał piłkę w polu karnym, zagrał do Gerarda Martina. Strzał prawego obrońcy z sześciu metrów znalazł się w bramce. Było to premierowe trafienie zawodnika w pierwszej drużynie.
Minęły cztery minuty i było po emocjach. Po rzucie rożnym piłka została wybita przed pole karne. Dopadł do niej Olmo. Strzał był niecelny, ale piłka po drodze odbiła się jeszcze od Marca Casado i po drodze trafiając w słupek wpadła do bramki.
Od tego momentu pewne było, że tylko kataklizm może zabrać Barcelonie punkty. Blaugrana potyczkę miała pod kontrolą. Goście nie byli w stanie zbliżyć się pod pole karne gospodarzy, którzy nie forsowali tempa. Kilka razy przed bramką Alexa Remiro zrobiło się niebezpiecznie, swoje okazje miał Lewandowski, ale uderzenia były blokowane.
W 2. części obraz gry nie uległ zmianie. Gospodarze szukali kolejnych trafień. W 55. minucie z dystansu uderzył Pedri, piłka zatrzymała się na poprzeczce bramki gości. Gol padł trzy minuty później. Raphinha zagrywał z rzutu rożnego, strzał Lewandowskiego odbił Alex Remiro, a Ronald Araujo z bliska uderzył głową na 3:0.
Po godzinie trafienia doczekał się Lewandowski. Uderzył z dystansu Araujo, piłka odbiła się od nogi Polaka i wpadła do siatki myląc bramkarza.
Prowadząc czterema bramkami drużyna Hansiego Flicka w końcu przez moment pozwoliła przeciwnikom na dłuższe rozgrywanie piłki w okolicach środka pola. W 80. minucie szansę na gola zmarnował Lewandowski. Polak główkował z pięciu metrów, ale przestrzelił. Sześć minut później z ostrego kąta w boczną siatkę trafił Ferran Torres.
Gospodarze wygrali 4:0 i wrócili na pozycję lidera La Ligi.
FC Barcelona - Real Sociedad 4:0 (2:0)
1:0 - Gerard Martin 25'
2:0 - Marc Casado 29'
3:0 - Ronald Araujo
4:0 - Robert Lewandowski 61'
Składy:
FC Barcelona: Wojciech Szczęsny - Jules Kounde, Ronald Araujo (76' Hector Fort), Pau Cubarsi (60' Eric Garcia), Gerard Martin, Jon Aramburu - Marc Casado, Dani Olmo (71' Fermin Lopez), Pedri (60' Frenkie de Jong) - Lamine Yamal, Robert Lewandowski, Raphinha (60' Ferran Torres).
Real Sociedad: Alex Remiro - Jon Aramburu (64' Hamari Traore), Aritz Elustondo, Igor Zubeldia, Javi Lopez - Ander Barrenetxea (46' Arkaitz Mariezkurren), Martin Zubimendi (46' Benat Turrientes), Jon Olasagasti (19' Jon Martin Vicente), Sergio Gomez - Orri Oskarsson (77' Aihen Munoz), Pablo Marin.
Czerwona kartka: Aritz Elustondo (Barcelona) /17', faul taktyczny/.
Sędzia: Alejandro Quintero.
Bądź na bieżąco, oglądaj mecze FC Barcelony w Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)