O spotkaniu w Warszawie będzie mówiło się jeszcze długo. Głównie za sprawą sytuacji z 73. minuty, gdy Paweł Wszołek faulował w polu karnym Oskara Pietuszewskiego. Sędzia Piotr Lasyk podyktował "jedenastkę" dla Jagiellonii Białystok, ale po kilku minutach analiz przez VAR ostatecznie decyzja została zmieniona.
Mogło być 2:1 dla Jagiellonii, a tymczasem po chwili zrobiło się 2:1 dla Legii. Po akcji prawą stroną i sporym zamieszaniu w polu karnym bramkę zdobył Ryoya Morishita i to stołeczny zespół zameldował się w półfinale.
- Widziałem to na VAR, był kontakt w polu karnym, dla mnie jest karny stuprocentowy. Sędzia mówił: "Pietu" szedł do kontaktu. Okej, ale jest kontakt, jest pole karne, dla mnie jest rzut karny. Nie wiem, nie chcę mówić za dużo. Wiemy, że to jest Warszawa - podkreślił Jesus Imaz w rozmowie z Mają Strzelczyk dla TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego
Imaz zaznaczył, że choć mecz był trudny, nie był prowadzony sprawiedliwie. Jego zdaniem mistrzom Polski należały się łącznie dwa karne.
- Mieliśmy piłkę, sytuacje, strzeliliśmy bramkę. Ale druga połowa, dla mnie jest rzut karny, chyba dwa karne - przyznał.
Ruch Chorzów, Pogoń Szczecin, a trzecim półfinalistą Pucharu Polski została Legia Warszawa, która odrobiła straty i pokonała Jagiellonię Białystok 3:1. Komplet półfinalistów poznamy w czwartek, gdy rozegrany zostanie mecz Polonii Warszawa z Puszczą Niepołomice.