Spore poruszenie w polskim internecie wywołał fakt, że Iwona Lewandowska, mama Roberta Lewandowskiego pojawiła się w pierwszym rzędzie na wiecu kandydata na prezydenta Rafała Trzaskowskiego. Post na portalu społecznościowym X dodał chociażby minister sportu Sławomir Nitras.
Generalnie polskie społeczeństwo nieprzychylnie patrzy na sportowców, którzy angażują się w krajową politykę. Czy Robert Lewandowski będzie miał poważny problem wizerunkowy? O tym rozmawiamy z Grzegorzem Kitą, ekspertem ds. marketingu sportowego.
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Wydaje się, że zaangażowanie sportowców i ich rodzin w działania polityków jest postrzegane raczej negatywnie. To prawda?
Grzegorz Kita, założyciel i prezes Sport Management Polska: Na pewno nie jest neutralne i bezpieczne wizerunkowo a w wielu wypadkach jednak po prostu kontrowersyjne. Wiele zależy natomiast od skali i rodzaju zaangażowania oraz tego, czy sportowiec jeszcze startuje w zawodach, czy jest już na sportowej emeryturze. Jeżeli czynny sportowiec angażuje się w politykę, to szybko jest na cenzurowanym. Po zakończeniu kariery wolno trochę więcej. Jednak nadal sporo osób będzie miało pretensje o takie polityczne zaangażowanie.
ZOBACZ WIDEO: Nie zapunktowali w Lidze Mistrzów. Mimo to sporo zyskali
Dodatkowo, często wtedy pojawiają się też pytania, czy sportowiec ma kompetencje i wiedzę, by czynnie angażować się w realną politykę. Społeczeństwo raczej surowo to ocenia. Bronią się tylko ci, którzy mają realne i znane kompetencje.
To nie sam Lewandowski, lecz jego mama pojawiła się na wiecu Rafała Trzaskowskiego. Ta sytuacja może mieć wpływ na wizerunek piłkarza?
Normalnie i w kategoriach zwykłej przyzwoitości to nie powinno mieć żadnego wpływu, bo dzieci nie odpowiadają za działania rodziców. Każdy ma swoje życie. Trzeba być mocno nieprzychylnym, by czynić zarzut komuś, że mama w coś się zaangażowała i działa politycznie.
Ale w przypadku Lewandowskiego sytuacja nie jest aż tak prosta i bezpieczna wizerunkowo. Tu mamy do czynienia z okazywaniem poparcia Iwony Lewandowskiej dla Rafała Trzaskowskiego, czyli reprezentanta Koalicji Obywatelskiej, a po drugiej stronie mamy głośną sprawę z Cezarym Kucharskim, byłym agentem piłkarza, w którą wciągnięty został brutalny i usłużny aparat państwa PiS. Jest prawdopodobne, że ktoś to wykorzysta i zarzuci hipokryzję, połączy te dwa elementy.
Czy partie polityczne będą starały się wykorzystać tę sytuację wizerunkowo? W końcu Robert Lewandowski to dość chodliwy marketingowy kąsek. Minister sportu Sławomir Nitras już dodał w tej sprawie post na X.
Zaangażowanie Iwony Lewandowskiej w poważniejszy sposób mogłoby być raczej problemem dla sztabowców Trzaskowskiego. To zbyt ryzykowny temat. Może budzić nieprzychylne reakcje po obu stronach barykady. Na poziomie regionalnym, pojedynczego spotkania - w porządku, ale nie więcej.
Ta sytuacja byłaby ryzykowna sama w sobie i właściwie niepotrzebna, a już zupełnie błędne byłoby ciągnięcie tego w stronę: "Skoro Iwona Lewandowska tam się pojawiła, to i Robert go popiera". To mogłaby być broń obosieczna. Lewandowski za sprawą afery z Cezarym Kucharskim został zbyt mocno powiązany ze światem PiS.
Taki temat w ogóle wydaje się być pożywką dla hejterów "Lewego".
To jest oczywiste. Dla wielu osób już wcześniej czy obecnie nieprzychylnych wobec Roberta Lewandowskiego to może być bodziec, pretekst, żeby go zacząć krytykować i przypominać różne sytuacje z przeszłości.
Czy nie wydaje się panu, że Iwona Lewandowska została celowo ustawiona w pierwszym rzędzie?
Na poziomie pojedynczego wiecu ktoś mógł dojść do takiego wniosku, że mogło to być atrakcyjne wizerunkowo. Poruszamy się jednak w zbyt dużej sferze spekulacji.
Czy Lewandowski będzie zmuszony odnieść się do sytuacji, a może temat szybko przycichnie?
Nie. Byłoby aż dziwne, gdyby chciał sam z siebie komentować przekonania polityczne mamy. Jeśli jednak zostanie o to zapytany, to powinien odpowiedzieć. Najlepiej w uproszczeniu, że to nie jego sprawa i nie komentuje. Ewentualnie, że szanuje prywatne poglądy polityczne innych osób.
Mam wrażenie, że w ostatnich miesiącach wizerunek Roberta Lewandowskiego się poprawił.
Lata 2022-23 były bardzo trudne wizerunkowo dla Lewandowskiego. Co chwilę wylewały się coraz dziwniejsze informacje związane z piłkarzem: sportowe, finansowe, gospodarcze, nawet obyczajowe. Było tego tak dużo, że nawet ten wielki spór z Kucharskim stał się tylko jedną z nich. Ostatni rok jest natomiast relatywnie spokojny. Od czasów bachaty widać zmianę.
Skupiono się na sporcie, na niegenerowaniu pożywki tabloidalnej. Dopiero ta sprawa ze spotkaniem wyborczym daje pewnie niektórym jakiś pretekst, aby wspomnieć te wszystkie sytuacje, które wydarzyły się w przeszłości. Choćby dla zasięgów, lajków czy monetyzacji.
My natomiast jesteśmy w momencie, w którym po prostu doceniamy to, że 36-letni zawodnik strzela 33 bramki w sezonie i to w wielkiej Barcelonie. Dobrze, żeby to już tak pozostało, bo Lewandowski jest ikoną polskiego sportu. Co więcej, to osoba, która nie tylko wciąż prowadzi w rankingach rozpoznawalności wspomaganej polskich sportowców, ale np. w rankingach znajomości spontanicznej właściwie bije innych na głowę. Jego przewaga nad Igą Świątek czy Kamilem Stochem wynosi w okolicach 30 punktów procentowych. Ale jest też przecież zawodnikiem, który jest rozpoznawalny, znany i doceniany globalnie. Dobrze by było, żeby tak został zapamiętany i końcówka jego kariery przebiegała spokojnie i pozytywnie.