Dla Pogoni Szczecin to ważny tydzień. W środę o godzinie 18 rozpocznie mecz w ćwierćfinale Pucharu Polski z Piastem Gliwice, a w sobotę o godzinie 17:30 zmierzy się z Lechem Poznań w PKO Ekstraklasie. Dobre wyniki urealnią awans do europejskich pucharów na obu frontach. Złe rezultaty będą bolesnym hamowaniem po serii czterech wygranych w meczach o punkty w 2025 roku.
- Ostatnio nie brakuje nam emocji na różnych płaszczyznach. Mecz z Piastem jest dla nas ważny, ale tak samo ważny jak każdy następny. Działamy krok po kroku. Chcemy być powtarzalni tak samo jak we wcześniejszych spotkaniach - mówi Robert Kolendowicz na konferencji prasowej.
- Nie kalkulujemy przed meczami z Piastem i Lechem. Po pierwszym z nich będziemy myśleć o Lechu. Idziemy "all in" - dodaje trener Pogoni.
ZOBACZ WIDEO: Absurdalna sytuacja w amatorskiej lidze. Najbardziej groteskowe pudło roku
Robert Kolendowicz nie wystawi w środę powracającego do zdrowia po kontuzji Mariusza Malca. Nie planuje również debiutu Luizao, Benjamina Rojasa czy Renyera. Piłkarze ci nie będą nawet włączeni do kadry Pogoni. W poprzedniej rundzie pucharu Kolendowicz nie mógł wystawić Efthymisa Koulourisa, który pauzował z powodu kartek. Będący w wysokiej formie Grek będzie już w jedenastce na Piasta.
- Widzę wiarę i pewność w moich zawodnikach. Nie inaczej jest teraz po zwycięstwie 4:0 z Widzewem. Jesteśmy w dobrym momencie. Czeka nas mecz w pucharze, w którym może decydować jedna bramka. Niezwykle ważne jest to, żebyśmy byli przygotowani na działania bez piłki i na reakcje z piłką - opowiada Kolendowicz.
- Statystyki mówią dużo, jakie zespoły spotkają się. Zarówno my, jak i Piast jesteśmy w czołówce, jeśli chodzi o nietracenie goli w ekstraklasie. Nasze wcześniejsze spotkania były mocno taktyczne i zamknięte. Spodziewam się podobnego meczu w środę. Zmierzą się drużyny kompaktowe, całkiem dobre w zbieraniu drugich piłek.
W poprzednim sezonie Pogoń awansowała do finału Pucharu Polski, którego lepiej nie wspominać. Przed rozpoczęciem rundy wiosennej właśnie dotarcie do kolejnego finału było celem podkreślanym przez Kolendowicza i jego zawodników.