Gorąco wokół Legii. "Tak dalej być nie może, trzeba to zahamować"

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki

Roman Kosecki prognozuje dla Barcelony czarny scenariusz na wtorkowy wieczór. Mówi o roli Polaków w drużynie, odnosi się też do skandalicznych zachowań trenera Legii Warszawa.

Dariusz Tuzimek, WP SportoweFakty: Dziś wieczorem, w półfinale Pucharu Króla, Barcelona podejmuje Atletico Madryt. Był pan zawodnikiem tego drugiego klubu, ale w drużynie z Katalonii gra dwóch Polaków. Komu pan będzie kibicował?

Roman Kosecki, były reprezentant Polski, legenda Legii Warszawa: Faworytem jest Barcelona, która złapała ostatnio bardzo wysoką formę, ale powiem przewrotnie, że wygra moje Atletico. Jestem oczywiście pod wrażeniem tego, co trener Hansi Flick zrobił z Barceloną, bo na początku sezonu przestawił ją na nowe tory i drużyna wygrywała niemal wszystko. Później był kryzys, ale to się zdarza. Liczy się to, jak Flick wyciągnął zespół z tego kryzysu. Oni znowu wygrywają wszystko! Natomiast mecze z Atletico mają swoją historię i w ostatnich latach Barcelonie nie grało się łatwo. Tuż przed Bożym Narodzeniem przegrała u siebie w lidze 1:2, więc w tej konfrontacji każdy wynik jest możliwy.

ZOBACZ WIDEO: Skandal w Anglii. Kibice napadli na zawodników

Gdy się ogląda ostatnie mecze Barcelony, to widać, że Robert Lewandowski coraz rzadziej bierze udział w budowaniu gry. Praktycznie ogranicza się do roli egzekutora. Polski kibic powinien się niepokoić?

"Lewy" ma swoje lata i musi grać mądrze. A trener musi umieć mądrze go wykorzystać. Flick kazał mu się skoncentrować na aktywności w polu karnym rywala, bo do biegania w środku i na bokach są inni, młodsi zawodnicy. Najważniejsze, że Robert strzela bramki. I zupełnie nie przeszkadza mi, że dużą cześć z nich zdobywa z rzutów karnych. To też trzeba umieć robić. Nie jest też ważne, że wiele goli Lewandowskiego to są trafienia z dwóch metrów, bo to świadczy tylko o tym, że on potrafi się w tych sytuacjach znaleźć. A że ma dobry serwis, który go obsługuje, czyli kolegów wykładających mu piłki jak na patelni, to Robert z tego korzysta.

Ile byśmy dali, żeby piłkarze reprezentacji Polski potrafili tak korzystać z Roberta, prawda? Aż mnie dziwi, że tak się nie dzieje, bo przecież Przemysław Frankowski, Nicola Zalewski, czy grający w środku Piotr Zieliński i Sebastian Szymański to są piłkarze, którzy mają takie możliwości.

Odkąd do bramki Barcelony wszedł Wojciech Szczęsny, jego drużyna nie przegrywa. Zagrał 11 meczów, a z tego wyszło 10 zwycięstw i jeden remis – niesamowita statystyka!

Długo Wojtek czekał na debiut w Barcelonie, ale jak już wszedł do bramki, to chyba nie odda tego miejsca do końca sezonu. Ani Inakiemu Penii, ani Ter Stegenowi. Ciekaw jestem, czy Niemiec, kiedy wróci już do pełnej dyspozycji, wytrzyma rywalizację ze Szczęsnym, bo tu nic nie jest przesądzone. Na pewno Wojtek swoją postawą dodał całej drużynie mnóstwo spokoju i to się przełożyło na wyniki.

Zostawmy Barcelonę i Atletico, i przejdźmy na polskie podwórko. Chciałem zapytać o pańską wypowiedź w Cafe Futbol, w której zwrócił się pan dosadnie do trenera Legii: "Goncalo, weź ty się walnij w głowę" i dodawał pan, że klub jest rozwalany od wewnątrz.

Nie może być tak, że ktoś napuszcza, prowokuje, robi zadymy, a na końcu udaje niewinnego. Nie podoba mi się to. Sam nie byłem w życiu niewiniątkiem. Gdy dostałem czerwoną kartkę za zdjęcie koszulki w meczu reprezentacji ze Słowacją, to pół Polski ze mną jechało, ale wziąłem to na swoje barki, bo wiedziałem, że zasłużyłem. Więc teraz też bym chciał, żeby Feio nie chował się przed odpowiedzialnością. Nie można mówić, że wszyscy są winni, tylko nie on. Wyniki Legii są słabe, styl jest beznadziejny, to kto za to odpowiada, jeśli nie trener? A on obwinia wszystkich dokoła, żeby się wybielić przed kibicami. Że skład ma za słaby, że nie ma transferów itd. Czy Legia ma słabszych piłkarzy od Radomiaka czy Piasta Gliwice, z którymi przegrała?

Feio bardzo wyraźnie pokazuje, że liczy się wyłącznie z kibicami. On cały czas do nich przemawia, kokietuje, chwali. Wie, że tylko dzięki ich przychylności nadal pracuje w Legii.

Już apelowałem do kibiców: nie brońcie człowieka, który robi straszną burdę w naszym klubie. To jest dla Legii wyniszczające, a przecież Feio się w Legii wychował, tu się uczył zawodu trenera. Pamiętam go jeszcze z czasów, gdy przyjeżdżał do mnie na Kosę Konstancin grać mecze z grupami młodzieżowymi. Powinien mieć szacunek do Legii. I do ludzi. Bardzo mi się nie podoba to, co się dzieje w każdym meczu przy linii bocznej. Nie tylko w spotkaniach Legii, bo to problem całej ligi: co decyzja sędziego, to kilku ludzi wyskakuje z ławki rezerwowych i z pretensjami biegnie do sędziego. Stało się to już brzydkim zwyczajem w Ekstraklasie. Liga i PZPN powinny na to ostro reagować.

Michał Żewłakow w Canal+ słusznie powiedział, że "wali to oborą". I ma rację. Tak dalej być nie może, trzeba to zahamować jak najszybciej, bo to poszło w bardzo złym kierunku. Nikomu i niczemu to nie służy. A sam Feio nieustannie prowokuje awantury. Przecież nie przypadkiem on - trener dostał aż osiem żółtych kartek w tym sezonie za swoje zachowanie!

W studio Canal+ Feio mówi dość bezczelnie, że on nie wie, za co znowu dostał czerwoną kartkę w meczu z Radomiakiem. No to telewizja pokazała, jak rzuca piłką w rywala, a on mówi, że podał. Za chwilę na nagraniu słychać, jak mówi do arbitra: "Ty pajacu je…". I nic. Nie ma żadnej refleksji ze strony Feio, o przeprosinach nawet nie wspomnę.

Niech Feio spojrzy w lustro i sam powie, w jakim stanie jest na dzisiaj jego drużyna. Trzeba mieć zdolność samooceny i przynajmniej podstawową kulturę. Nie można mówić, że za to, jak przygotował zimą drużynę, winny jest właściciel klubu. Najgorsze, że Portugalczyk może sobie pozwolić na tyle, na ile nie pozwoliłby sobie żaden Polak. Wcześniej "wywijał" w Motorze Lublin, to wziął go do siebie właściciel klubu Zbigniew Jakubas i powiedział: "Przy tym stole siedzi jeden idiota, albo jestem nim ja, albo pan" i szybko go sprowadził na ziemię. W końcu pozbył się Feio bez żalu, bo nie dało się z nim współpracować. On się żywi konfliktem, świetnie się w tym czuje, ale to rozkłada klub na łopatki.

Na zdobycie mistrzostwa Polski Legia szanse ma już tylko teoretyczne. W środę gra na Łazienkowskiej mecz z Jagiellonią o awans do półfinału Pucharu Polski. To będzie mecz o życie dla Gonzalo Feio?

Nie ja go zatrudniałem, nie ja będę zwalniał. Ale jeśliby przy tym całym jego – powiedzmy delikatnie – kontrowersyjnym stylu bycia jeszcze nie broniłyby go wyniki, to co miałoby go bronić?

Rozmawiał Dariusz Tuzimek, WP SportoweFakty

Komentarze (13)
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
25.02.2025
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Ale to ty nawijasz dniami i nocami o fallusach, amatorze męskich członków 
avatar
Cieć.
25.02.2025
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Feja nie ma w Lublinie i Motorek Perełka szaleje. 
avatar
Jagafan !
25.02.2025
Zgłoś do moderacji
6
4
Odpowiedz
Jesteś dewiantem empeczek, oby więcej takich kiboli zległej ! 
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
25.02.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jeśli na starość zostanę samotnym zgredem, który dniami i nocami będzie nawijał o fallusach, to mnie zastrzelcie. Nie chcę takiego życia. 
avatar
Kojoot Cz-Wa
25.02.2025
Zgłoś do moderacji
8
1
Odpowiedz
Oby Feio został w Legii na lata , przynajmniej nie grozi jej żaden sukces ;) 
Zgłoś nielegalne treści