Kacper Urbański: Futbol to dżungla

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki

Częstsza gra w Bolonii. Debiut w reprezentacji. Gra na Euro 2024. Debiut w Champions League. Premierowy gol w Serie A. I bęc, wypożyczenie do walczącej o utrzymanie Monzy. - Wszystko się zgadza, poza tym, że nie jest bęc - mówi Kacper Urbański.

Przemysław Pawlak, "Piłka Nożna": Odkrycie Roku w plebiscycie "Piłki Nożnej" (więcej TUTAJ) to pierwsza indywidualna nagroda w twojej karierze, ale nie brakowało takich, dla których była zarazem ostatnią.

Kacper Urbański, pomocnik Moncy i reprezentacji Polski: Liczę, że w moim przypadku ostatnią nie będzie. Dziękuję za wyróżnienie, bardzo je doceniam, zwłaszcza że przede mną w plebiscycie w tej kategorii triumfowało wielu znakomitych polskich zawodników. Nie zamierzam się jednak zatrzymywać, idę do przodu.

Jedni mówią, że polski piłkarz powinien rozegrać jak najwięcej meczów w Ekstraklasie przed wyjazdem zagranicznym, inni przekonują, by wyjechać jak najszybciej. Logicznie rozumując, jesteś w tej drugiej grupie, ale dlaczego akurat tobie się udało?

To nie jest tak, że mój przypadek można porównać do innych, każdy ma swoją drogę. Ciężka praca to sprawa oczywista, do tego wiara we własne umiejętności, a ja w swoje wierzę, czyli właściwe przygotowanie mentalne. Konkurencja w piłce jest na porządku dziennym, trzeba potrafić się z nią zmierzyć, konkurencję należy traktować jako środek w drodze do celu. Mnie nigdy nie przyszła do głowy myśl, by się wycofać, wyjechać z Włoch, trafić w miejsce, gdzie będzie łatwiej.

ZOBACZ WIDEO: Skandal w Anglii. Kibice napadli na zawodników

W jaki sposób pracujesz nad przygotowaniem mentalnym, korzystasz z porad psychologa sportu?

Moimi psychologami są rodzice. Nikt nie rozumie mnie tak dobrze, jak oni. Nie jestem skałą, miewam problemy mentalne, jednak zawsze mogę z nimi porozmawiać. Zresztą, gdy wyjeżdżałem do Włoch, to z całą rodziną. W Bolonii zamieszkałem z bratem, siostrą i rodzicami. W jakimś stopniu to też miało wpływ na to, że udało mi się dotrzeć na poziom Serie A. Właściwie dopiero teraz, po transferze, pierwszy raz w życiu nie mieszkam z rodzicami.

Może to i lepiej.

Że szybciej się usamodzielnię? Tak, ale nie do końca. Wcześniej rodzice regularnie wracali do Polski, a ja z bratem zostawaliśmy sami we Włoszech. Obyło się bez imprez. Teraz też często przyjeżdżam do domu - mamy wolny dzień, ruszam do Bolonii. W miarę możliwości staram się być na meczach brata, kiedy mieszkaliśmy razem, oglądałem każdy jego trening. Niemniej, trasę z Monzy do Bolonii można pokonać samochodem w dwie godziny i to wcale nie łamiąc przepisów drogowych. Gdy przenosiłem się do Monzy, zadzwonił Adriano Galliani, poprosił, żebym przyjechał do nich pociągiem. Pełny profesjonalizm. Nie do końca mi to jednak pasowało, łatwiej było zabrać się z rzeczami samochodem. Chyba obawiał się, że autem nie dotrę w jednym kawałku, bo śmiał się, że chciałby mnie zobaczyć całego. Ja za kierownicą nie szaleję. Uspokoiłem pana prezydenta, chcę jeszcze pożyć.

A co z językiem, na ile jego znajomość pomaga w przebiciu się w zagranicznym klubie?

Mówię po włosku, po tylu latach w Italii dziwnym byłoby, gdybym nie mówił. Tyle że naukę zacząłem jeszcze w Polsce, gdy już wiedziałem, że przeniosę się do Bolonii. Pierwsze kroki były łatwiejsze. Podchodziłem do nauki języka jak do treningu, to był element, który ma mi pomóc w grze w piłkę. Jestem osobą komunikatywną, chciałem szybko złapać kontakt z kolegami z szatni. Oni to docenili. Nie zamykałem się, próbowałem mówić. Zresztą, w trakcie pierwszego spotkania z dyrektorami akademii po przyjeździe do Bolonii również nie uszło ich uwadze, że próbuję już mówić po włosku, nawet jeśli były to tylko podstawowe zwroty. Dziś sam doceniam, gdy do drużyny przychodzi zawodnik z zagranicy i szybko stara się nauczyć nowego języka. Brat miał o tyle łatwiej, że po przyjeździe poszedł we Włoszech do szkoły, ja kończyłem liceum ogólnokształcące w Gdańsku w trybie indywidualnym, zdałem polską maturę. Tylko tatę mobilizuję do szybszych postępów we włoskim.

Brat ma równie duży talent do piłki, jak ty?

Bardzo dobrze sobie radzi. Nie mówię tego tylko dlatego, że jest moim bratem - ma papiery na granie. Występuje w zespole Bolonii do lat 18, również jest pomocnikiem, ale bardziej o defensywnej charakterystyce. Pozycje 6 i 8, tak bym go opisał, w moim przypadku to 8 i 10.

Kacper Urbański przebojem wdarł się do reprezentacji Polski
Kacper Urbański przebojem wdarł się do reprezentacji Polski

Akurat Michał Probierz ma problem na pozycji 6...

Liczę, że Dominik kiedyś dojdzie do poziomu pierwszej reprezentacji Polski. I że zagramy razem w drużynie narodowej.

Jest powoływany do młodzieżowych kadr naszego kraju?

Na razie nie jest. Powiem tak - nie mi to oceniać. Dominik jest zawodnikiem późno dojrzewającym, podobnie było ze mną. Śmieję się, że broda urośnie mi chyba dopiero po trzydziestce.

Zawodowa piłka to obecnie regularna gra co trzy dni. Radzisz sobie z taką intensywnością spotkań? Patrząc na to jak do pewnego momentu zarządzał twoim czasem na boisku Vincenzo Italiano w Bolonii, ale też Probierz w Lidze Narodów, takie pytanie się nasuwa.

Dwie sprawy. Pierwsza, nie należy tego łączyć z byciem zawodnikiem późno dojrzewającym, to zupełnie inny temat. Tu bardziej chodzi o fizyczność, muskulaturę. Dobrze czuję się w swoim ciele. Każdy ma inną genetykę, jeden jest dobrze zbudowany, ale trudniej mu operować piłką, drugi – odwrotnie. Ale oczywiście poświęcam temu aspektowi więcej uwagi, dużo pracuję na siłowni, natomiast mam też świadomość, iż nigdy kulturystą nie zostanę. Tyle że gdy grasz w Serie A, grasz w drużynie narodowej, znaczy, że jesteś gotowy na ten poziom. Tu już nie ma miejsca na podział na zawodników późno dojrzewających i szybciej dojrzewających. Druga kwestia, jestem typem piłkarza wydolnościowego, dla mojego organizmu to nawet lepiej, gdy mecze odbywają się co trzy dni. To w ogóle nie jest problem.

W Bolonii przestałeś jednak grać, jeśli nie dlatego, to dlaczego?

No myślę, że to pytanie należy skierować przede wszystkim do trenera.

Italiano sprowadził cię na ziemię? 2024 rok długo układał się dla ciebie znakomicie, rosłeś z miesiąca na miesiąc i... bęc - nie grasz.

Trener nie sprowadził mnie na ziemię, nie musiał, nigdzie nie odleciałem. A przenosin do Monzy nie traktuję w kategoriach bęc. Do pewnego momentu zbierałem minuty w Bolonii, występowałem w Serie A i Lidze Mistrzów, choć w różnym wymiarze czasu. Od grudnia minut na boisku nie dostawałem, to mnie nie satysfakcjonowało, bo chcę grać jak najwięcej. Czteromiesięczny pobyt w Monzy ma mi w tym pomóc. Wiem, że patrząc na ten ruch z dystansu, komuś może się wydawać, iż wykonałem krok w tył, ponieważ Monza broni się przed spadkiem z Serie A, widzę to jednak inaczej. Muszę po prostu grać, żeby się rozwijać, na obecnym etapie minuty na boisku są dla mnie najważniejsze, wręcz kluczowe.

W pierwszych meczach w nowych barwach odczuwałeś brak regularnej gry w ostatnich tygodniach?

Rytmu meczowego nie da się oszukać, natomiast dużego zjazdu nie zauważyłem. W Bolonii podczas każdego treningu wyobrażałem sobie, że gram mecz. W ten sposób chciałem utrzymać dobrą dyspozycję.

Kacper Urbański w styczniu przeniósł się z Bologni do Monzy
Kacper Urbański w styczniu przeniósł się z Bologni do Monzy

Informowałeś selekcjonera o pomyśle na zmianę klubu, Probierz powtarza, że kadrowicze muszą regularnie występować w klubach?

Byliśmy w kontakcie na bieżąco. Natomiast nawet bez słów selekcjonera też szukałbym minut. Przecież każdy piłkarz chce grać, nie siedzieć na ławce.

A propos Ligi Mistrzów - w tych rozgrywkach w wyjściowym składzie debiutowałeś na Anfield w meczu z Liverpoolem, takie mecze cię usztywniają czy motywują?

Pierwsze minuty w tych rozgrywkach dostałem wcześniej, natomiast gra w wyjściowej jedenastce to jednak inne przeżycie. Każdy dzieciak, który kiedykolwiek interesował się piłką, siedział chociaż raz przed telewizorem, oglądał mecz Ligi Mistrzów i marzył, żeby kiedyś móc w niej zagrać. Z tego punktu widzenia było to z pewnością wyjątkowe dla mnie wydarzenie. Natomiast rywal czy stadion specjalnie mnie nie wystraszył. To znaczy - Liverpool to świetny zespół, może imponować, nie ma w nim przypadkowych zawodników, natomiast grałem już przeciwko Milanowi, Interowi, Juventusowi, wystąpiłem na Euro. Nabrałem obycia. Wychodząc na Anfield, nie widziałem powodu, by nadawać rywalom wyższość nade mną. Tak mam.

Czyli w meczu reprezentacji Polski z Portugalią w Lizbonie było podobnie.

No tak. Co nie zmienia faktu, że potknęliśmy się w tym spotkaniu, wynik był oczywiście niefortunny.

Potknęliście się? Przegraliśmy 1:5.

Ale pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu. Pamiętam, że trzeba rozegrać dwie, natomiast gdy mierzysz się z rywalem o takiej jakości, na tym najwyższym poziomie wystarczy jeden błąd, potknięcie właśnie, by rywal to natychmiast wykorzystał. Futbol to dżungla. Nie zawsze da się już wrócić do meczu.

Polska pojedzie na finały mistrzostw świata w 2026 roku?

Powiem inaczej - zagrałem już na Euro, chcę zagrać na mundialu.

***

W poniedziałek, w meczu kończącym 26. kolejkę Serie A Monza Urbańskiego zagra a wyjeździe z Romą. Dla Polaka będzie to szansa na piąty kolejny ligowy występ od pierwszej minuty. Nie miał takiej ciągłości w grze od przełomu 2023 i 2024 roku.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści