- Myślę, że niepokój to zbyt duże słowo, natomiast zdajemy sobie sprawę, że nie zrobiliśmy transferów, a one są konieczne. 2-3 transfery są niezbędne, żebyśmy mogli myśleć, by przynajmniej utrzymać dyspozycję z rundy jesiennej. Mocno nad tym pracujemy. Bardzo łatwo jest pozyskać zawodnika, do którego nie do końca jesteśmy przekonani. Można też podjąć pewne ryzyko i poczekać na piłkarza, który wejdzie do szatni i na pewno będzie bardzo ważnym elementem w kontekście strategii zespołu, a przede wszystkim podniesie poziom sportowy - mówił trener Dawid Kroczek parę tygodni temu, gdy został zapytany na konferencji prasowej o bierność na rynku transferowym.
Dotychczas jedynym zawodnikiem pozyskanym przez Cracovię zimą był obrońca Gustav Henriksson. To zmieniło się we wtorek, bo "Pasy" pozyskały Martina Minczewa. 22-krotny reprezentant Bułgarii przeszedł do Cracovii z tureckiego Caykur Rizespor na zasadzie transferu definitywnego i podpisał kontrakt do 30 czerwca 2028 roku z opcją przedłużenia.
Tym samym trener Kroczek doczekał się zawodnika do formacji ofensywnej. Minczew może występować zarówno na skrzydle, jak i w ataku.
Jednak ciężko mówić tu o hicie transferowym, który znajdzie się jutro na pierwszych stronach gazet. Minczew w obecnym sezonie rozegrał raptem siedem meczów w barwach Rizesporu, a po raz ostatni wystąpił w lidze 10 października. Dwa tygodnie temu zagrał w Pucharze Turcji przeciwko Ankaragucu.
Minczew miał ważny kontrakt z poprzednim klubem do 30 czerwca 2026 roku, więc Cracovia musiała za niego zapłacić. Kwota nie została podana.
W przeszłości był on zawodnikiem Sparty Praga, z którą w sezonach 2020/21 i 2021/22 występował w Lidze Europy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sergio Ramos bożyszczem fanów. Szalona radość