Torres pogrzebał swoje szanse z Lewandowskim? Ekspert: Flick nie zmieni zdania

Getty Images / Eric Alonso / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Eric Alonso / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

- Rotacja zapewne będzie do końca sezonu. Lewandowski zagra w 2 z 3 meczów, a w kolejnym Torres. Bardzo dobrze, że Flick daje czasem mu odpocząć - mówi Leszek Orłowski. Ekspert w ten sposób ocenia ostatnią decyzję Niemca, o posadzeniu Polaka na ławce

Robert Lewandowski ostatni mecz Pucharu Króla z Atletico Madryt (4:4) rozpoczął na ławce rezerwowych. Zamiast Polaka, szansę od pierwszych minut otrzymał Ferran Torres. Hiszpan jednak, delikatnie mówiąc, nie zachwycił swoją grą, marnując dwie dogodne sytuacje i kończąc mecz bez żadnego trafienia.

"Był negatywną postacią w drużynie Barcelony. Nie umiał wykończyć pierwszej sytuacji 1:1. W kolejnej wbiegł w pole karne i popełnił błąd przy ostatnim dotknięciu piłki" - punktowały hiszpańskie media.

Co innego Polak, któremu wystarczyło 6 minut od wejścia z ławki, by zdobyć swojego 33. gola w sezonie.

- Czasem lepiej pokazuje się Lewandowski, a czasem Torres. Jeden mecz nie powinien tutaj wiele zmieniać, ani w spojrzeniu kibiców, ani Hansiego Flicka. Zresztą sam Flick zapowiada, że będzie rotował składem. Zapewne w spotkaniu z Realem Sociedad też zobaczymy kilku rezerwowych. Po prostu Barcelona musi rozsądnie gospodarować siłami swoich piłkarzy - komentuje w rozmowie z WP SportoweFakty dziennikarz "Piłki Nożnej", Leszek Orłowski.

Rotacja musi mieć miejsce

Występ Ferrana Torresa w meczu z Atletico nie powinien zatem nikogo specjalnie martwić. Podstawowym napastnikiem w talii Flicka niezmiennie pozostaje Robert Lewandowski, choć oczywiście słabszy występ jego rywala w ostatnim spotkaniu nie oznacza, że już do końca sezonu ma on abonament na miejsce w podstawowej jedenastce.

- Zarówno Torres jak i Lewandowski pokazali już, że mogą dać wiele drużynie, obaj strzelają gole, więc pewna rotacja będzie do końca sezonu. Lewandowski zagra w 2 z 3 meczów, a w tym 3 zagra Torres. Bo tylko w ten sposób drużyna będzie mogła dojechać do końca rozgrywek, mając wszystkich piłkarzy w dobrej formie - zaznacza Orłowski.

Warto tu także podkreślić, że przede wszystkim sam Lewandowski nie daje żadnych podstaw Flickowi, by ten miał zastanawiać się nad wyborem podstawowego napastnika.

- Forma Lewandowskiego jest dość stabilna. Owszem, jesienią miała swoją górkę, być może to był już szczyt w tym sezonie, a być może nie. Może zobaczymy jeszcze wielkiego Lewandowskiego strzelającego nie gola co mecz, a dwa. Pamiętajmy jednak, że ma on już 33 gole na 36 meczów. Nikt od żadnego napastnika nie mógłby wymagać więcej, a już na pewno nie od napastnika, który jest już w wieku mocno "pochrystusowym". Jest super i bardzo dobrze, że Flick daje czasami mu odpocząć - zaznacza nasz rozmówca.

Jeśli natomiast porównamy obecny sezon z ubiegłym, to Lewandowski ma nawet więcej minut, niż przed rokiem na tym samym etapie (2812 minut do 2720). Bez porównania jest również dorobek bramkowy (33 do 18). Już dziś można zatem mówić o znakomitej kampanii, a przecież do końca pozostały jeszcze 3 miesiące.

Szczęsny kolejny rok? Niekoniecznie

Pewny swego miejsca w składzie "Dumy Katalonii" może być także Wojciech Szczęsny. Polak, który początkowo z ławki oglądał poczynania Inakiego Peni, ma na koncie już 12 spotkań, w których ani razu nie zaznał jeszcze smaku porażki, niejednokrotnie dokładając swoją cegiełkę do korzystnego rezultatu zespołu.

To sprawia, że w mediach zaczynają pojawiać się rozważania, czy Szczęsny, który miał być opcją awaryjną na ten sezon, pod nieobecność Marca-Andre ter Stegena nie powinien zostać w zespole na kolejny rok.

- Stawia się takie pytania. Dostał takie pytanie Hansi Flick, który jednak stwierdził że to sprawa Deco, a on się tym nie przejmuje, że jest ze Szczęsnym szczęśliwy. Flick zaufał Szczęsnemu, a ten odpłaca mu się dobrą grą - komentuje Leszek Orłowski.

- Wróci jednak ter Stegen i raczej nie będzie widział się w roli zawodnika rywalizującego z kimkolwiek o miejsce w wyjściowym składzie. Pamiętajmy przecież, że kilka lat temu chodził do szefów klubu, domagając się sprzedaży Claudio Bravo, jeśli ma w klubie zostać.  Ter Stegen to zawodnik, który chce mieć pewność, że jest numerem 1, a ze Szczęsnym jej mieć nie będzie. Zatem gdyby szefowie Barcelony myśleli o zatrzymaniu Szczęsnego, to musieliby się pozbyć ter Stegena - twierdzi nasz rozmówca.

Inna sprawa, czy rywalizacja o miejsce w bramce Barcelony w sezonie 2025/2026 rozegra się pomiędzy Szczęsnym a ter Stegenem. W mediach coraz głośniej mówi się o tym, że Katalończycy mogą latem sprowadzić nowego golkipera, a głównym kandydatem ma być Joan Garcia z Espanyolu.

- Garcia to przyszłość Barcelony. To już teraz jest jeden z najlepszych golkiperów Europy. Ten transfer miałby największy sens. Być może wówczas należałoby podziękować i Szczęsnemu i ter Stegenowi, a postawić na Garcię z Inakim Peną jako rezerwowym. Patrząc dalej, niż tylko na najbliższy sezon, to mogłoby mieć to największy sens, a być może i w perspektywie kolejnego sezonu Garcia nie byłby gorszy od tych dwóch doświadczonych golkiperów - twierdzi Orłowski.

Na ten moment jednak niekwestionowanym numerem 1 w bramce Barcelony pozostaje Szczęsny. Kolejna szansa do oglądania dwójki Polaków w barwach Blaugrany już w niedzielę. Początek meczu Barcelona - Real Sociedad o godzinie 16:15.

ZOBACZ WIDEO: Wykonał sprint przez połowę boiska. Tak pracuje ochroniarz Messiego

Komentarze (1)
avatar
kpt. Wagner
2.03.2025
Zgłoś do moderacji
8
0
Odpowiedz
Może Torres jeszcze nie pogrzebał, ale słabymi występami znacznie zmniejszył swoje szanse z Lewandowskim. Skuteczność strzelecka przemawia zdecydowanie na korzyść Lewandowskiego. 
Zgłoś nielegalne treści