Atalanta BC musiała uznać wyższość Club Brugge w pierwszym meczu 1/16 finału Ligi Mistrzów, przegrywając (1:2, więcej TUTAJ). Kluczowy moment spotkania na Jan Breydelstadion nastąpił w 94. minucie, kiedy to Gustaf Nilsson zdobył bramkę dla gospodarzy z rzutu karnego.
Sytuacja wzbudziła wiele kontrowersji. Decyzja o przyznaniu "jedenastki" zapadła po rzekomym faulu Isaka Hiena na Nilssonie.
Sędzia Halil Meler z Turcji uznał, że obrońca Atalanty nieprzepisowo użył rąk, co skłoniło go do wskazania na jedenasty metr. Mimo protestów zawodników i sztabu Atalanty, VAR nie zmienił decyzji arbitra.
ZOBACZ WIDEO: Wykonał sprint przez połowę boiska. Tak pracuje ochroniarz Messiego
Jak pisze włoski dziennikarz Gianluca Di Marzio, po meczu emocje wcale nie opadły. Zawodnicy klubu z Bergamo - Rafael Toloi i Marten De Roon - wyrazili swoje niezadowolenie z decyzji sędziego.
Charles De Ketelaere, były zawodnik Club Brugge, w rozmowie z telewizją Sky Sport stwierdził: - Byłem daleko, ale sędzia był bardzo arogancki. Jeśli zapytasz 100 osób, żadna z nich nie powie, że to był rzut karny.
Polscy eksperci również nie kryli oburzenia. "Niezły druk w Brugii. Ten karny" - skomentował na X Piotr Dumanowski (Eleven Sports). "Na moje oko Hien wsadził przypadkowo palec do nosa Nillsonowi, a sędzia Meler wyciągnął karnego z… kapelusza" - skwitował Mikołaj Kruk (Eleven Sports).
Zobacz kontrowersje w meczu LM w Brugii.
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)