Wojciech Szczęsny w styczniu otrzymał szansę na występ pomiędzy słupkami bramki FC Barcelony. Zagrał m.in. w finale Superpucharu Hiszpanii przeciwko Realowi Madryt (5:2), w którym popełnił jednak kardynalny błąd (więcej przeczytasz TUTAJ).
Większość zastanawiała się, czy Hansi Flick da jeszcze zagrać polskiemu golkiperowi w najbliższym czasie. Co ciekawe, trener "Dumy Katalonii" zamiast Inakiego Peni ponownie wystawił w pierwszym składzie starszego z bramkarzy.
Tym razem Szczęsny został desygnowany do gry we wtorkowym starciu Ligi Mistrzów przeciwko Benfice Lizbona. Po decyzji szkoleniowca swoje niezadowolenie wyrazili hiszpańscy dziennikarze. Jednym z oburzonych był Gabriel Sans z "Mundo Deportivo".
ZOBACZ WIDEO: Jak to wpadło? Co za pech bramkarza!
"Bez wątpienia bardzo dobry polski bramkarz nie zrobił niczego nadzwyczajnego w Pucharze Króla i Superpucharze, żeby zająć miejsce Inakiego Peny. Nawet Pena nie zrobił niczego, co zasługiwałoby na odebranie mu zaufania" - napisał na platformie X.
Wtórował mu David Ibanez z "Telecinco". "Zbyt duża kara dla Inakiego Peny, aby dzisiaj odebrać mu występ w Lidze Mistrzów. On na to nie zasługuje. Stawał na wysokości zadania zawsze, gdy był potrzebny" - podsumował.
Niestety oburzenie Hiszpanów będzie tylko większe, bo Szczęsny rozgrywa koszmarne spotkanie w Lizbonie. Polak przepuścił trzy gole w 30 minut. Zawalił bramkę na 2:1 dla Benfiki, nieodpowiedzialnym wyjściem poza pole karne. Sprokurował także rzut karny, po którym gospodarze wyszli na prowadzenie 3:1. Mecz trwa.