Antoni Piechniczek, były selekcjoner reprezentacji Polski, przekazał, gdzie odbędą się mecze reprezentacji Polski w eliminacjach MŚ 2026. Według jego informacji trzy spotkania kadry na PGE Narodowym, a jeden - z Finlandią, na Stadionie Śląskim - są już przesądzone. W rozmowie z Polsatem Sport wyraził przy tym niezadowolenie z decyzji PZPN.
Piechniczek podkreślił, że Stadion Śląski ma ogromne znaczenie dla historii polskiej piłki nożnej. I jest to obiekt, z którym zdecydowanie bardziej kojarzy kadrę narodową niż PGE Narodowy.
- Ja nie utożsamiam się z Narodowym, ale ze Śląskim. Na tym obiekcie wyrosła wielkość naszej piłki, tam się wykuły największe sukcesy. To się rozpoczęło w 1957 roku, kiedy wygraliśmy 2:1 z ZSRR po dwóch bramkach Gerarda Cieślika. Ślązacy byli bohaterami tamtego spotkania, by wymienić takie nazwiska jak Brychczy, Szymkowiak, Kempny czy Lentner. Jak dla mnie, to choćby nie wiem, co robili na Narodowym, to ten stadion nigdy nie dorówna Śląskiemu - wyznał legendarny trener naszej kadry.
ZOBACZ WIDEO: Jak to wpadło? Co za pech bramkarza!
Decyzja o rozegraniu tylko jednego meczu na Stadionie Śląskim budzi kontrowersje. Piechniczek zauważył, że PZPN mógł użyć go jako straszaka, by obniżyć koszty wynajmu PGE Narodowego. Zwłaszcza że mecz z Finlandią odbędzie się w terminie, kiedy warszawski obiekt jest zajęty.
Piechniczek wyznał również, że swego czasu stadion w Chorzowie stracił prawo do organizacji grupowych meczów na Euro 2012. - Uważam, że w ten sposób zrobiono Ślązakom i temu stadionowi wielką krzywdę. Pokazano nam plecy, wypięto się na nas. I to pomimo tego, że chorzowski kocioł jest swego rodzaju ikoną związaną z największymi sukcesami naszej reprezentacji. Ja wciąż czuję zadrę z tego powodu. Nie potrafię tego darować nie tylko PZPN, ale i czynnikom politycznym - wyznał Piechniczek.
Na Stadionie Śląskim były selekcjoner święcił sukcesy z kadrą narodową. Przypomnijmy, że w 1985 roku wywalczył awans na mistrzostwa świata 1986 po tym, jak Biało-Czerwoni zremisowali z Belgią 0:0.