"Duma Katalonii" straciła bardzo ważne punkty w starciu z Getafe CF. Zawodnicy FC Barcelony byli sfrustrowani takim obrotem spraw, a także stylem gry, który prezentowali rywale.
Podopieczni Jose Bordalasa grali agresywnie i dopuszczali się częstych prowokacji. W końcówce zmagań nerwów na wodzy nie utrzymał Alejandro Balde. Reprezentant Hiszpanii dotknął twarzy Ismaela Bekhouchy, który padł jak rażony piorunem.
Po tym zdarzeniu piłkarz "Blaugrany" był obiektem niesportowych zachowań zawodników Getafe. Prowokowali go także kibice. W doliczonym czasie gry Balde ukarany został żółtą kartką.
ZOBACZ WIDEO: Kuriozalny gol samobójczy. Tylko spójrz, co zrobił ten piłkarz!
Po zakończeniu spotkania obrońca Barcelony rozmawiał z Marcinem Gazdą, reporterem Eleven Sports. "Alex Balde powiedział mi przed momentem, że był obrażany na tle rasistowskim przez trybuny" - napisał Gazda na portalu X.
Incydent potwierdziły później także hiszpańskie media, precyzując, że doszło do niego w pierwszej połowie, a piłkarz zgłosił to sędziemu.
Do tej sytuacji odniósł się także Hansi Flick. - W piłce nożnej nie może być miejsca na obelgi, ci ludzie powinni zostać w domu - powiedział szkoleniowiec.
Balde w nocy po potyczce z Getafe zamieścił wpis na Instagramie. "Na rasizm nie ma miejsca ani w piłce nożnej, ani w życiu, musimy nadal walczyć, aby te akty zniknęły. Szkoda, że w 2025 roku takie rzeczy nadal się dzieją" - napisał. "Nie ma miejsca na rasizm. Popieramy cię w 100 procentach" - taki wpis opublikowała z kolei Barcelona.
Po sobotnim remisie drużyna Hansiego Flicka zajmuje trzecie miejsce w tabeli La Ligi i traci do liderującego Atletico Madryt pięć punktów. Do 81. minuty meczu na boisku przebywał Robert Lewandowski. Wojciech Szczęsny całe spotkanie spędził na ławce rezerwowych.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)