W poniedziałek serwis meczyki.pl informował, że reprezentacja Polski "wyprowadzi się" ze Stadionu Narodowego w Warszawie, gdzie na przestrzeni ostatnich lat rozegrała zdecydowaną większość domowych meczów o punkty. Powodem miały być rosnące stawki za wynajem obiektu. Pojawiła się również informacja, że związek zawarł już umowę ze Stadionem Śląskim, który miałby gościć tegoroczne spotkania Biało-Czerwonych w eliminacjach do mistrzostw świata.
Następnego dnia ukazało się oświadczenie PZPN. Podkreślono w nim, że nie podjęto jeszcze ostatecznej decyzji na temat organizatora najbliższych meczów reprezentacji Polski. Redakcja WP SportoweFakty ustaliła, że kompromis z operatorem Stadionu Narodowego wciąż jest możliwy. Potwierdzono to na briefingu prasowym, w którym wziął udział sekretarz generalny związku Łukasz Wachowski.
- Na dzień dzisiejszy te negocjacje trwają. Ostatnio reprezentacja grała swoje wszystkie mecze na Stadionie Narodowym, dlatego chcieliśmy wyjść do kibiców i zadecydowaliśmy, że nie ograniczymy się wyłącznie do ofertowania jednego obiektu - zaczął.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: koszmarny błąd w meczu Bayernu. Co on zrobił?!
- Obecnie mamy dwóch potencjalnych gospodarzy tych meczów: Warszawę i Chorzów. Rozmowy trwają. Nie chodzi o to, żeby wywołać jakiś niezdrowy efekt konkurencji między tymi dwoma podmiotami, ale pamiętajmy, że to jest impreza prestiżowa, więc chcemy, by tak została potraktowana przez kontrahentów. Cały czas rozmawiamy, ale też czekamy na jak najlepszą ofertę - mówił.
Wachowski odniósł się również do doniesień sugerujących, że umowa między PZPN-em a Stadionem Śląskim została już podpisana.
- My na pewno tej umowy nie podpisaliśmy. Na dzisiaj te negocjacje trwają. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu ogłosimy lokalizację przynajmniej marcowych meczów reprezentacji narodowej. Na dzisiaj nie ma wiążącego dokumentu, który obligowałby którąkolwiek ze stron do zorganizowania meczów w danej lokalizacji - podkreślił.
Serwis meczyki.pl we wtorek informował również o tym, że interwencje w sprawie tegorocznych spotkań reprezentacji Polski mieli podjąć przedstawiciele polskiego rządu, na czele z premierem Donaldem Tuskiem i ministrem sportu Sławomirem Nitrasem. Według tych doniesień przekazali oni władzom PZPN, że spotkania te powinny zostać rozegrane w Warszawie. Wachowski zaprzeczył, by związek został poddany jakimkolwiek naciskom politycznym.
- Nie, absolutnie. Ja takiego kontaktu nie miałem i nie sądzę, by ktoś z naszych decydentów taki kontakt miał. PZPN jest organizacją apolityczną i nie chodzi o to, że staramy się komuś zrobić lepiej czy komuś zaszkodzić. Z tego, co się orientuję, to zarówno na Śląsku, jak i w Warszawie rządzą zbliżone do siebie osoby, jeśli chodzi o ugrupowania - mówił
- Nie patrzyliśmy na barwy polityczne. Żadnej interwencji tego typu nie było. Na końcu jest chłodna kalkulacja biznesowa, która musi się spinać. Kibic musi dostać dobry produkt, na dobrym stadionie i bilet w takiej cenie, do której przywykł i nie chcemy go obciążać jeszcze bardziej - dodał