Wojciech Szczęsny dostał w niedzielę kolejną szansę od Hansiego Flicka. Polak bronił bramki FC Barcelony w półfinale Superpucharu Hiszpanii i zagrał także w meczu, który zdecydował o triumfie jego zespołu w tych rozgrywkach.
Bramkarz skapitulował już w 5. minucie gry po trafieniu Kyliana Mbappe. Francuz dał się naszemu bramkarzowi we znaki ponownie w drugiej połowie rywalizacji. Szczęsny przekonał się o jego szybkości i musiał ratować się faulem.
Arbiter potrzebował interwencji VAR-u, by ukarać golkipera czerwoną kartką. Napastnik Realu Madryt wybiegał na czystą pozycję, ale piłkę zagrał sobie do boku. W pobliżu byli też dwaj obrońcy rywali. O ocenę decyzji zespołu sędziowskiego zapytaliśmy Marcina Borskiego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Mijał rywali jak tyczki. Tak gra "Benja Messi"
- Na tym poziomie, przy tak świetnym zawodniku, trudno oceniać, że on do tej piłki by nie dobiegł i nie skończył tej akcji golem. Jeżeli bramkarz wychodzi za pole karne, to zawsze ryzykuje - powiedział były arbiter międzynarodowy.
Borski w pełni popiera czerwoną kartkę, którą ukarany został Szczęsny. Zachowanie bramkarza jest jednak dla niego zrozumiałe.
- Kontrowersja byłaby wtedy, gdyby sędzia tej czerwonej kartki nie pokazał. To nie jest do końca wina Szczęsnego, interweniował zgodnie ze sztuką, ale czasem ktoś jest o ten ułamek sekundy szybszy. W tym przypadku był to Mbappe, to jest ryzyko wkalkulowane w grę bramkarza - zakończył ekspert.
Barcelona wygrała z Realem aż 5:2, a Polaka w bramce zastąpił Inaki Pena.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)