Zła wiadomość dla bohatera Lecha

Tomasz Mikołajczak od dawna czekał na premierowe trafienia w ekstraklasie. Przełamał się wreszcie w spotkaniu z Koroną Kielce, zdobywając dwie bramki i dając Lechowi Poznań komplet punktów. Po meczu był bardzo szczęśliwy, ale zimowa przerwa to dla niego bardzo zła wiadomość. - Odblokowałem się i żałuję, że rozgrywki się skończyły. Dla mnie ta runda mogłaby jeszcze trwać. Na pewno miałbym więcej luzu i parę tych bramek udałoby się strzelić - przyznaje bohater Kolejorza.

W 63. minucie meczu z Koroną Kielce trener Jacek Zieliński zdecydował się wpuścić na boisko Tomasza Mikołajczaka. Co ciekawe, nie wystąpił on jako napastnik, ale prawy pomocnik. - Trochę byłem w szoku, gdy trener mi powiedział, że wchodzę na pozycję prawego pomocnika. Zaznaczył jednak, że mam grać ofensywnie, bo nie mamy nic do stracenia. Miałem również szukać sytuacji jeden na jeden, a gdy Sławek Peszko był przy piłce po drugiej stronie, zamykać akcje - opowiada 22-letni zawodnik Kolejorza.

Decyzja Zielińskiego okazała się strzałem w dziesiątkę, bowiem Mikołajczak zdobył dwie bramki i zapewnił lechitom zwycięstwo, a także miejsce w pierwszej trójce, co poskutkuje wypłaceniem premii za poprzednie wygrane. - O tym nie myślałem. Wychodziłem na boisko, aby pomóc drużynie w zdobyciu trzech punktów - przyznaje były napastnik Nielby Wągrowiec. Trener Kolejorza nie krył radości z występu swojego podopiecznego. - Cieszę się z jego super wejścia, bo długo był przybity tym, że nie mógł zdobyć gola.

Mikołajczak dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Najpierw skierował piłkę do siatki strzałem głową po rzucie rożnym, a potem perfekcyjnie wykończył sytuację sam na sam, podcinając futbolówkę nad Zbigniewem Małkowskim. - Całą rundę czekałem na pierwszą bramkę i wreszcie odetchnąłem z ulgą. Wcześniej sytuacji nie brakowało, ale nic nie chciało wpaść - wspomina Mikołajczak. - Pamiętam okazje z Białegostoku i Gdyni. Myślę, że gdybym przy rzucie rożnym nie strzelił pierwszej bramki, to w drugiej sytuacji również uderzałbym na siłę i nie podcinał piłki. Zdobyłem jednak jedną bramkę i nie miałem nic do stracenia. Zaryzykowałem i się udało.

Dzień przed meczem lechita obchodził swoje 22. urodziny i lepszego prezentu nie mógł sobie wyobrazić. - Każdy życzył mi strzelenia bramki, więc żałuję, że tak późno miałem urodziny. Gole dedykuję rodzicom i dziewczynie, bo bardzo mnie wspierali i życzyli gola - opowiada Mikołajczak.

Napastnik był w ostatnim czasie mocno krytykowany przez kibiców. Jego wejścia na boisko nic nie wnosiły do gry Lecha. - Czytałem opinie w internecie. Trochę mnie to "trafiało", ale nie brałem sobie tego do serca, bo wiedziałem, że ta bramka musi w końcu wpaść. Myślę, że teraz krytyki będzie mniej. Po słabszych meczach zastanawiałem się nad wypożyczeniem, ale chciałem wstrzymać się do końca rundy. Teraz na pewno takiej decyzji nie podejmę - oznajmił Tomasz Mikołajczak.

Źródło artykułu: