- Miał dzisiaj bardzo dobrą sesję treningową i mogę powiedzieć, że w tej chwili nie planuję zmiany bramkarza. Tak jak mówiłem wcześniej, Inaki (Pena - przyp. red) jest zawodnikiem podstawowego składu i to się nie zmienia - stanowczo powiedział Hansi Flick na poniedziałkowej konferencji prasowej o Wojciechu Szczęsnym.
Słowa Niemca mogą niepokoić. Przed transferem wszystko wskazywało na to, że Polak nie będzie musiał długo czekać na szansę od trenera FC Barcelony.
Zdziwienia z powodu zaistniałej sytuacji nie kryje również ekspert La Liga, Piotr Urban. - Przyznam się, że ja też spodziewałem się szybciej Wojciecha Szczęsnego w bramce FC Barcelony. Myślałem, że na tym etapie rozgrywek debiut już będzie miał za sobą. Rzeczywistość jednak zweryfikowała nasze przewidywania i chyba każdego choć trochę zaskoczyła - mówi WP SportoweFakty Piotr Urban, komentator Eleven Sports i ekspert La Liga.
- Nie zmienia to faktu, że moment Wojtka jeszcze nadejdzie, ja w to wciąż wierzę. Nie ulega wątpliwości, że jest lepszym bramkarzem od Inakiego Peny. W styczniu FC Barcelona rozpocznie zmagania w Superpucharze. Niebawem przystąpi do walki o Puchar Króla. Pojawi się więcej okazji, by sprawdzić Wojtka. Musi poczekać - dodaje dyrektor Akademii Widzewa Łódź.
"Podjął dobrą decyzję"
Flick przywrócił Dumie Katalonii blask, w dodatku błyskawicznie po objęciu posady trenera klubu. To jednak nie oznacza, że jest nieomylny. Czy postępuje słusznie, nie korzystając z Wojciecha Szczęsnego? - Wyszedł z założenia, że skoro projekt działa, nie ma sensu żonglować nazwiskami w podstawowym składzie. Co by nie powiedzieć o Inakim Penie, nie było meczu, w którym uratowałby FC Barcelonę, ale próżno szukać również takiego, kiedy ją pogrążył. Spisuje się przyzwoicie - odpowiada Urban.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kuriozalny gol! Najdziwniejszy "swojak" sezonu?
- W tym samym czasie Niemiec ma świadomość, że jeśli Pena zawiedzie raz, czy drugi, ma pod ręką jeszcze lepszego bramkarza na ławce rezerwowych. Dla niego to na pewno komfortowa sytuacja. Zdecydował się pójść taką drogą, do czego miał prawo - kontynuuje ekspert.
Tydzień temu kataloński "El Nacional" przekazał, że Szczęsny jest niezadowolony ze swojej roli w zespole. Coraz więcej kibiców zaczyna się zastanawiać, czy przejście do FC Barcelony nie było błędem. - Czasami wyciągamy zbyt daleko idące wnioski. Nie wiem, na ile prawdziwe są doniesienia, jakoby Wojtek przechodził do Katalonii z zapewnieniem, że szybko stanie się zawodnikiem pierwszego składu, a jego warunkiem była regularna gra. Jeśli nawet takie były ustalenia, nie można powiedzieć, że ten transfer to błąd - rozwiewa wątpliwości Urban.
- Wrócił z emerytury, jest bramkarzem jednego z najlepszych klubów w historii. Wkrótce ma szansę na regularną grę, trenuje u boku swojego przyjaciela, może poznawać miasto, panującą w nim kulturę i przyglądać się FC Barcelonie od środka. Trudno znaleźć zawodnika, który odrzuciłby taką możliwość. Oferta z Katalonii na pewno była argumentem, żeby jeszcze się sprawdzić - dodaje.
Nadal są w grze o potrójną koronę
Po ostatniej porażce z UD Las Palmas 1:2 łatwego życia nie ma również Robert Lewandowski. Na kapitana reprezentacji Polski spadła lawina krytyki. Delikatnie mówiąc, Hiszpanom nie przypadł do gustu jego występ. - O Roberta bym się w ogóle nie martwił. Po prostu nie strzelił w jednym meczu. Wracamy do momentów sprzed lat, gdy nie wyszło mu spotkanie, a my już zaczynamy się martwić - zauważa ekspert La Liga.
Porażka w regionie Wysp Kanaryjskich była drugą FC Barcelony, w krótkim odstępie czasu (po niepowodzeniu w San Sebastian - 0:1 z Realem Sociedad). Katalończycy niedawno również zremisowali niespodziewanie z Celtą Vigo.
Tymczasem Real Madryt ma już tylko punkt straty do Blaugrany i rozegrał mecz mniej. - Drobny kryzys to jeszcze nie powód, by skazywać projekt na stracenie. Wcześniej drużyna grała świetnie i zapracowała sobie na kredyt zaufania. Na pewno apetyty kibiców wzrosły i rozbudziły ich marzenia o kolejnych tytułach. Trzy wpadki to jeszcze nie powód, by skreślać Katalończyków z walki o najwyższe cele - podkreśla komentator Eleven Sports.
- Z perspektywy FC Barcelony, pewnie szkoda, że zespół nie wykorzystał słabszego momentu Realu Madryt i jeśli "Królewscy" wygrają zaległe spotkanie, Katalończycy będą musieli gonić. Z drugiej strony, do zakończenia sezonu zostało jeszcze wiele spotkań. Wciąż wszystko jest otwarte. FC Barcelona nadal może walczyć o potrójną koronę, a Robert Lewandowskim o Złotą Piłkę. Dlaczego nie? - podsumowuje Piotr Urban.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
RCD Mallorca - FC Barcelona we wtorek (03.12 o godz. 19:00). Relacja NA ŻYWO w serwisie WP SportoweFakty.