Dzień przed pierwszym meczem miała gorączkę. Austriaczki rzucą się na nią w rewanżu

Getty Images / Boris Streubel / Na zdjęciu: Kinga Szemik
Getty Images / Boris Streubel / Na zdjęciu: Kinga Szemik

- Nie dopuszczałam myśli, że może mnie nie być dla tej drużyny. Leżałam tyle, ile musiałam i wypociłam co trzeba - mówi nam Kinga Szemik, bramkarka reprezentacji Polski przed decydującym o awansie na Euro 2025 rewanżem z Austrią.

Pierwsze czyste konto od roku

Reprezentacja Polski kobiet stoi przed historyczną szansą. Nigdy wcześniej nie zagrała na wielkim turnieju rangi mistrzostw świata czy Europy. Biało-Czerwone są już w finale baraży o awans na Euro. Pierwsze spotkanie z Austrią w Gdańsku wygrały 1:0 po golu Natalii Padilli-Bidas. Czyste konto zachowała bramkarka Kinga Szemik. To pierwszy oficjalny mecz kadry na "zero" z tyłu od grudnia 2023 roku i wygranego starcia z Grecją 2:0.

- Kamień z serca. Miałyśmy swoje założenia na mecz, ale cieszy fakt, że zagrałyśmy solidnie w obronie., tak uważam. To pewno jest na plus, natomiast najważniejsza jest tutaj wygrana - mówiła na gorąco piłkarka West Ham United.

A nie miała łatwo, i to z wielu względów. Po pierwsze to rywalki były faworytkami i częściej miały piłkę przy nodze. Po drugie Austriaczki oddawały więcej strzałów. Po trzecie - nie pomagała też dość grząska murawa na Polsat Plus Arenie Gdańsk.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kuriozalny gol! Najdziwniejszy "swojak" sezonu?

- Tak, boisko było dużym wyzwaniem dla nas. Szczególnie w polu karnym trudno się było poruszać i zagrać piłkę, bo tam prawie w ogóle nie było trawy, a dużo piasku. Oczywiście to wyzwanie, ale dla obu drużyn, więc cieszę się, że takie sytuacje ominęłyśmy. Może i piłka ze dwa razy podskoczyła, ale nie w sytuacji groźnej. Nie mamy na to wpływu, więc trzeba po prostu grać - oceniła zawodniczka.

Nie da się ukryć, że w tej parze to reprezentacja Austrii jest faworytem. W Lidze Narodów dwukrotnie wygrała z Polską po 3:1. W lipcu w Altach między słupkami naszej bramki wystąpiła właśnie Szemik.

- Ja od początku wierzyłam w tę drużynę, choć po drodze były stracone bramki i przegrane mecze, nie do końca z naszej winy. To było frustrujące, bo ja od początku wiedziałam, na co tę drużynę stać, więc cieszę się z tego meczu i że mogłyśmy w końcu pokazać taką wersję nas. O to chodziło - przyznała nasza rozmówczyni.

- Osobiście mogę powiedzieć, że wyszłam na ten mecz paradoksalnie z czystą głową, bo po prostu mieliśmy swoje założenia i skupiłam się na tym, co mam zrobić. Tak samo zrobiły dziewczyny. Jeśli już zapomni się o tym, jaka jest ranga tego meczu, gra się dużo łatwiej. Trzymamy tę dyscyplinę oraz koncentrację i potem jesteśmy w stanie takie mecze wygrywać - uważa.

Gorączka dzień przed meczem

Mało kto wiedział, że w czwartek, a więc dzień przed pierwszym meczem z Austriaczkami w Gdańsku Kinga Szemik zmagała się z temperaturą i jej występ stał pod dużym znakiem zapytania.

- To prawda, miałam gorączkę, bardzo słabo się czułam. Ale w dniu meczu już było okej, udało się mi pomóc - swoje poleżałam i, że tak powiem, wypociłam. Dlatego cieszę się, że mogłam zagrać w pełnym wymiarze i pomóc drużynie. Osobiście robiłam wszystko, żeby być i nie dopuszczałam takiej myśli, że może mnie nie być dla drużyny. Myślałam pozytywnie, to jest podstawa wszystkiego - zdradziła bramkarka reprezentacji Polski.

Austriaczki zlekceważyły, ale już tego nie zrobią

Polki poleciały do Wiednia z jednobramkową zaliczką, choć przez ostatni kwadrans pierwszego spotkania ich pole karne było już mocno oblężone przez Austriaczki. I tak też może wyglądać rewanż, szczególnie że to faworyzowana Austria zagra u siebie.

- Będę robić wszystko, żeby być na to gotowa. Nawet już przed pierwszym meczem wiedziałyśmy, że Austriaczki przyjadą i będą groźne, choć wydaje mi się, że nas trochę zlekceważyły. To też było gdzieś widać w komentarzach klubowych z ich strony. Pewnie myślały, że przyjadą i bez niczego po prostu wygrają te mecze - uważa Kinga Szemik.

- Dlatego też może paradoksalnie nam pomogło, że te pierwsze dwa mecze były przegrane, bo one miały pewien obraz naszej drużyny, ale my też wiedziałyśmy wewnętrznie, że to była jedna dziesiąta naszej możliwości, więc to zadziałało bardzo na naszą korzyść - dodała.

Przed reprezentacją Polski otworzyła się szansa na osiągnięcie celu i spełnienie marzeń, ale do sukcesu jest jeszcze daleko. Piątkowa wygrana z Austrią ogromnie ucieszyła, lecz cały zespół ma świadomość, że jest jeszcze ogrom pracy do wykonania.

- Towarzyszy nam pewność siebie, ale i pokora, bo to będą dwa zupełnie inne mecze. Był czas, by się cieszyć, ale ja wiem, że my tam pojedziemy i będziemy walczyć od początku. Ten pierwszy mecz już jest za nami i po prostu trzeba zagrać na 100 czy nawet 200 procent. I cieszy to, że w pierwszym meczu miałyśmy tyle sytuacji podbramkowych, bo na pewno to dziewczynom też pomoże z przodu swobodnie grać - zakończyła Kinga Szemik.

Początek spotkania rewanżowego Austria - Polska we wtorek 3 grudnia o 18:15. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty