W takiej sytuacji Manchester City nie był bardzo dawno. Zresztą Pep Guardiola nigdy nie przegrał pięciu meczów z rzędu, a czegoś takiego właśnie doświadcza.
On jednak zachowuje spokój i nie wierzy, że nagła rewolucja w składzie w jakimkolwiek stopniu pomoże drużynie.
- Co mam zmienić? Gdybym dokonał zmian w pierwszym sezonie, gdy też mnie o to pytano, to nie wygralibyśmy sześciu Premier League w ciągu siedmiu lat - powiedział Guardiola na konferencji prasowej przed wtorkowym meczem Ligi Mistrzów z Feyenoordem Rotterdam.
- Teraz nie zamierzam zmieniać. Wierzymy w proces i podstawy, które musimy wykonać. Kontuzjowani piłkarze muszą wrócić do swojej najlepszej formy, a ci, którzy grali dużo potrzebują odpoczynku. Jeden dobry wynik może zmienić nasze nastawienie - mówi Guardiola.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ależ to był strzał! Można oglądać i oglądać
Nie zamierza dramatyzować. Bo choć Manchester City w poprzedniej kolejce przegrał z Tottenhamem aż 0:4 (i to na własnym boisku), to i tak miał sporo okazji, by wynik był zgoła odmienny.
- Kiedy wygrywaliśmy dużo również miałem myśli, że to się kiedyś skończy. Teraz jest podobnie. Nic nie jest wieczne. Zgadzam się, że to niezwykła sytuacja, bo ta drużyna wygrywała dużo przez wiele lat. W tej sytuacji musimy iść bardziej bezpośrednio do naszych zasad, zmieniać mniej niż kiedykolwiek, żeby dać pewność zawodnikom. W ostatnim meczu oddaliśmy 26 strzałów, mieliśmy większy współczynnik xG niż rywal. Są jednak formacje, w których nie jesteśmy wystarczająco mocni, dlatego tracimy piłki, przegrywamy pojedynki - komentuje Guardiola.
- Na środku obrony muszą grać Akanji i Stones, bo Ruben Dias, Ake i Gvardiol są kontuzjowani. Ilkay Gundogan jest ofensywnym pomocnikiem i naszą najlepszą opcją do wchodzenia w pole karne, ale musi grać jako defensywny pomocnik, bo Mateo Kovacić jest kontuzjowany - wylicza Hiszpan.
We wtorek Guardiola spodziewa się trudnej przeprawy. - W obecnej sytuacji każdy przeciwnik jest dla nas trudny - podsumował.