Zaczęło się od odpadnięcia z Pucharu Anglii, w którym za silny dla Manchesteru City okazał się Tottenham (1:2). Cztery dni później nadeszła zaskakująca porażka ligowa z Bournemouth (1:2), natomiast prawdziwa klęska miała miejsce w Lidze Mistrzów, gdzie "The Citizens" zostali rozbici przez Sporting aż 1:4. Dopełnieniem obrazu nędzy i rozpaczy w drużynie City była natomiast sobotnia porażka z Brighton (1:2).
Tak długa seria porażek zdecydowanie nie jest czymś, do czego przyzwyczajony byłby Pep Guardiola czy też Manchester City. By w tym drugim przypadku natknąć się na równie feralny okres, trzeba cofnąć się aż o 18 lat, czyli jeszcze przed erę szejków, którzy władze w klubie przejęli w 2008 roku.
Po raz ostatni bowiem Manchester City przegrał 4 mecze z rzędu w 2006 roku. Były to 3 ostatnie spotkania sezonu 2005/2006 (Fulham 1:2, Arsenal 1:3, Blackburn 0:2) oraz mecz otwarcia sezonu 2006/2007 z Chelsea (0:3). Serię przerwał dopiero bezbramkowy remis z Portsmouth.
Czy i tym razem licznik zatrzyma się na czterech? Na pewno pomóc w tym może nadchodząca przerwa reprezentacyjna. Manchester City swój kolejny mecz rozegra bowiem dopiero 23 listopada. Inna sprawa, że zadanie na pewno nie będzie łatwe, bowiem naprzeciw podopiecznych Guardioli po raz kolejny stanie Tottenham.
Czytaj także:
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Przyszedł na konferencję z pupilem. Miał ważny powód