Mówi, co dzieje się w Hiszpanii. "Dramat kolosalnych rozmiarów"

WP SportoweFakty / GETTY IMAGES /// Na zdjęciu: powódź w Walencji, w kółku: Santiago Canizares
WP SportoweFakty / GETTY IMAGES /// Na zdjęciu: powódź w Walencji, w kółku: Santiago Canizares

Powódź dotknęła Hiszpanię, a bilans ofiar cały rośnie. Dotychczas zginęło ponad 60 osób. Tragiczne sceny na własne oczy widział Santiago Canizares, legendarny golkiper "La Roja". - Dramat kolosalnych rozmiarów - stwierdził 54-latek.

W tym artykule dowiesz się o:

We wtorek (30 października) południowa i wschodnia część Hiszpanii doświadczyła gwałtownych burz spowodowanych zimnym frontem atmosferycznym. Doszło do powodzi błyskawicznej - przede wszystkim w prowincjach Walencja, Albacete i Malaga.

Według dziennikarzy "Le Pais" w niektórych miejscach spadło nawet 400 litrów na metr kwadratowy w przeciągu zaledwie kilku godzin. Niestety, to nie koniec złych informacji. Ostatni bilans mówi bowiem o 62 ofiarach śmiertelnych.

Słowa Santiago Canizares dają tylko do zrozumienia, z jak wielką katastrofą musi mierzyć się Hiszpania. Były bramkarz m.in. Realu Madryt oraz Valencii widział wszystko na własne oczy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego

- To dramat o kolosalnych rozmiarach. Kiedy ludziom uda się dostać do domów, nie wiem, co znajdą. Mam nadzieję, że Bóg mnie poprawi, ale myślę, że to dopiero początek - powiedział golkiper w "Radio Marca".

46-krotny reprezentant Hiszpanii spędził wtorkowy dzień w centrum Walencji. Cały czas rozmyśla jednak o swoim gospodarstwie.

- Moja sytuacja nie jest porównywalna z sytuacją innych ludzi. Ale przyjmuję za pewnik, iż drogi na mojej wsi są zdewastowane i że straciłem swoje zwierzęta. Myślę, że nigdy nie zobaczę moich psów, kurczaków, kóz - stwierdził.

- Moje dzieci nie poszły do szkoły. Nadszedł czas, aby odciążyć miasto i pozwolić służbom ratunkowym wyruszyć na ulice - podsumował.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty