Koniec koszmarnej passy. Śląsk Wrocław odrobił lekcję

PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Sebastian Musiolik
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Sebastian Musiolik

Śląsk Wrocław w pewnym momencie środowego meczu ze Stalą Mielec prowadził dwoma bramkami. Podobnie było w przegranym starciu przeciwko Cracovii (2:4). Tym razem zespół Jacka Magiery stracił tylko jedną bramkę i odniósł pierwsze zwycięstwo sezonie.

Pierwotny termin starcia obu zespołów przypadał na 16 września. Ostatecznie do niego doszło z powodu krytycznej sytuacji powodziowej w południowej części kraju. Od tamtego czasu nic się nie zmieniło w wynikach Śląska, który wciąż czekał na ligowe zwycięstwo.

Okazało się, że środa jest dniem przełamania i to nie tylko dla samych wrocławian. Ci zwyciężyli ze Stalą Mielec dzięki dwóm trafieniom Sebastiana Musiolika. Napastnik w bieżącym sezonie trafił do siatki raz - w meczu przeciwko Pogoni Szczecin (3:5).

Były zawodnik m.in. Rakowa Częstochowa już na początku spotkania wykorzystał podanie z prawej strony Mateusza Żukowskiego, który wywalczył pozycję, przepychając Krystiana Getingera. Zawodnik rywali padł na murawę jak rażony piorunem, ale sędzia nie podyktował faulu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Niesamowite show młodego bramkarza. "To naprawdę się wydarzyło"

Sebastian Musiolik jeszcze przed przerwą znów pokonał Jakuba Mądrzyka. Tym razem wypatrzył go Petr Schwarz. Snajper Śląska trafił do siatki, ale na uznanie gola kibice czekali kilka minut. Analizowano bowiem potencjalnego spalonego.

Wrocławianie byli na dobrej drodze do pierwszego zwycięstwa w ligowym sezonie 2024/2025. Zapewne mieli jednak w głowie poprzedni mecz na Tarczyński Arena. Wtedy również prowadzili dwoma bramkami z Cracovią i przegrali... 2:4.

Stal wysyłała sygnały ostrzegawcze w kierunku gospodarzy. Na ich szczęście, w bramce stał Rafał Leszczyński, który najpierw wygrał bezpośredni pojedynek z Serhijem Krykunem, a chwilę później zatrzymał Ilję Szkurina.

Po przerwie, mielecka ekipa nadal była groźna i część strat odrobiła na dwadzieścia minut przed końcem regulaminowego czasu gry. Bramkę zdobył Łukasz Wolsztyński. Choć do akcji znów wkroczył VAR, piłkarz gości nie był jednak na spalonym.

Nerwów nie brakowało, ale Śląsk Wrocław wytrzymał napór rywala. Tym samym wicemistrzowie Polski odnieśli pierwsze ligowe zwycięstwo w sezonie 2024/2025. Aczkolwiek, świętować jeszcze nie ma czego, ponieważ osiem punktów i przedostatnie miejsce w tabeli wciąż nie napawa optymizmem.

Śląsk Wrocław - Stal Mielec 2:1 (2:0) 
1:0 - Sebastian Musiolik 16'
2:0 - Sebastian Musiolik 44'
2:1 - Łukasz Wolsztyński 69'

Składy:

Śląsk Wrocław: Rafał Leszczyński - Mateusz Żukowski, Aleks Petkow, Aleksander Paluszek, Simeon Petrow, Tommaso Guercio (62' Mateusz Bartolewski) - Piotr Samiec-Talar (62' Sylvester Jasper), Peter Pokorny, Tudor Baluta (46' Marcin Cebula; 89' Łukasz Gerstenstein), Petr Schwarz - Sebastian Musiolik (72' Jakub Świerczok).

Stal Mielec: Jakub Mądrzyk - Robert Dadok (46' Alvis Jaunzems), Piotr Wlazło, Mateusz Matras (79' Petros Bangalianis), Marvin Senger, 23. Krystian Getinger - Maciej Domański, Matthew Guillaumier, Dawid Tkacz (59' Karol Knap), Serhij Krykun (59' Ravve Assayag) - Ilja Szkurin (59' Łukasz Wolsztyński).

Żółte kartki: Guercio, Jasper, Bartolewski (Śląsk) oraz Matras (Stal).

Sędzia: Karol Arys (Szczecin).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty