Wojciech Szczęsny stał się drugim polskim zawodnikiem, który trafił do FC Barcelony. Nasz golkiper dał się namówić na roczny kontrakt mimo zakończenia kariery, który jest efektem kontuzji podstawowego bramkarza "Blaugrany".
Dołączenie golkipera zbiegło się z czasem październikowego zgrupowania kadr narodowych. Dzięki temu Szczęsny miał czas, by przygotować się do gry w przypadku, gdy wygra walkę o miejsce w pierwszym składzie z Inakim Peną. Polak w wywiadzie dla "3cat" potwierdził swoją gotowość do ewentualnych występów.
Na te przyjdzie mu jednak jeszcze poczekać. Trener Barcy Hansi Flick na konferencji prasowej podkreślił, że to Pena wystąpi w nadchodzącym meczu ligowym z Sevillą FC, a także najprawdopodobniej w środowym spotkaniu Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Co za rzut! Ukryty talent młodej gwiazdy FC Barcelony
Decyzja ta jest niezrozumiała dla części osób, w tym dla jednego z dziennikarzy magazynu "Relevo". - Jestem zaskoczony. Nie wiem, dlaczego Flick wybrał Penę. (...) To zaskakujący z dwóch powodów. Po pierwsze, Szczęsny w piątek powiedział już publicznie, że jest gotowy do gry. Ja w zeszłym tygodniu rozmawiałem z członkiem sztabu szkoleniowego Barcelony, który przyznał, że w klubie nie spodziewali się, że Szczęsny w takim tempie będzie przygotowany pod względem fizycznym do gry - wyznał Alex Pintanel w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet".
- Po drugie, Pena nie kojarzył się z solidnością. Uważaliśmy, że nie daje pewności drużynie - dodał.
Zdaniem hiszpańskiego dziennikarza decyzja Flicka wynika z tego, że ten chce dać obecnemu podstawowemu bramkarzowi pewność siebie. Jednak Pintanel nie ma wątpliwości, że to Szczęsny z czasem zostanie "jedynką" i może do tego dojść, gdy Pena zagra słabiej w nadchodzących spotkaniach.