Liverpool gotowy na Crystal Palace. Arne Slot zwrócił jednak uwagę na jeden aspekt

Getty Images / Carl Recine / Na zdjęciu: Arne Slot.
Getty Images / Carl Recine / Na zdjęciu: Arne Slot.

- Jesteśmy Liverpoolem, więc zawodnicy są przyzwyczajeni do bycia na szczycie ligi. Byłoby bardzo dziwnie, gdyby piłkarz "The Reds" nagle zaczął bujać w obłokach - jasno zakomunikował Arne Slot.

Liverpool jest na szczycie, ale czy na nim pozostanie? O tym może zadecydować ich najbliższe starcie z Crystal Palace. - Myślę, że już pokazali, jak trudnym przeciwnikiem są w starciu z wielkimi drużynami, takimi jak United i Chelsea. W obu pojedynkach osiągnęli dobry wynik - stwierdził Arne Slot na konferencji prasowej.

Wiele spekulacji budzi godzina rozegrania spotkania. Pierwszy gwizdek planowo ma wybrzmieć na Selhurst Park o 13:30. A to z kolei znacząco mogło wpłynąć na regenerację "The Reds". Zespół z miasta Beatlesów ostatni raz wyszedł na murawę 2 października o 21:00, mierząc się z Bologną w Lidze Mistrzów.

- Znowu stajemy naprzeciwko drużyny, która ma cały tydzień na przygotowanie. Ale to część pracy w czołowym klubie, że stajemy naprzeciwko takich zespołów i musimy być na to gotowi - stwierdził.

ZOBACZ WIDEO: Takie gole to rzadkość. Jego skutki mogą być bolesne

Takie sytuacje na Wyspach to powoli norma. Nieraz niezwykle napięty terminarz spędza sen z powiek trenerom Premier League.

- Myślę, że liga, z której pochodzę jest bardziej świadoma i stara się bardziej pomagać drużynom grającym w Europie niż jak to się dzieje tutaj. Ale żeby być uczciwym wobec angielskiej FA, [...] myślę, że ma to związek z ludźmi, którzy siedzą przede mną, mianowicie ze stacjami telewizyjnymi. Mam wrażenie, że codziennie udzielam wywiadu - powiedział Slot.

W przypadku porażki z Palace Liverpool musi oglądać się za siebie. Przed startem siódmej kolejki podopieczni Holendra mają tylko o jeden punkt więcej od drugiego Manchesteru City oraz trzeciego Arsenalu. Po piętach depcze im także Chelsea oraz Aston Villa, od których dzielą ich zaledwie dwa oczka.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty