W trakcie letniego okienka transferowego w Rakowie Częstochowa doszło do rewolucji. Sprowadzono kilkunastu zawodników, ale dwóch z nich już nie ma w klubie. To Kristoffer Klaesson i Vassilis Sourlis, z którymi rozwiązano kontrakty za porozumieniem stron.
Jednym ze sprowadzonych latem zawodników jest Lazaros Lamprou. Młodzieżowy reprezentant Grecji miał rozwinąć się w Rakowie. W klubie liczono, że utalentowany piłkarz błyśnie formą, a częstochowianie zarobią na nim fortunę. Początki Greka nie są jednak udane.
Lamprou dostał cztery szanse gry od trenera Marka Papszuna. Z Cracovią i Górnikiem Zabrze wchodził na boisko z ławki rezerwowych. Z kolei z Legią Warszawa i Lechią Gdańsk zagrał od pierwszej minuty. W trzech ostatnich spotkaniach nie zagrał. W jednym z nich nie znalazł się nawet w kadrze meczowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Czeski kibic dokonał tego jako pierwszy. Zarobił okrągły milion!
Czy Grek dostanie jeszcze szansę na grę w Rakowie? - Ci zawodnicy, którzy dołączyli ostatnio pokazali, że to jest mit. Jak jest dobry zawodnik, to po prostu wychodzi i gra. Lamprou nie pokazał tego w tych czterech meczach. To nie był dobre występy - powiedział Papszun.
- Cały czas rozmowa o systemie jest rozmową drugorzędną. Liczy się jakość zawodnika, a nie mityczny system i ilość zadań, które trzeba wykonać, by grać - dodał szkoleniowiec.
Lamprou czeka rywalizacja o miejsce w składzie, a nie jest ona łatwa, bo na jego pozycję jest aż pięciu zawodników. Oprócz Greka są to Ivi Lopez, Jesus Diaz, Michael Ameyaw i Adriano Amorim.
- Ta rywalizacja jest bardzo duża, bo doszedł Ivi Lopez. On przegrywał rywalizację, ale wydaje się, że wrócił i ma duże szanse na granie. Do tego jest Ameyaw, Amorim, Diaz. Dla Lamprou to nie jest łatwa sytuacja, ale jest w rywalizacji. Trenuje i jeśli będzie prezentował odpowiednią dyspozycję to dostanie szansę - ocenił Papszun.
Wszystko wskazuje więc na to, że Grek nie podzieli losu Klaessona i Sourlisa i może być spokojny o swoją przyszłość w klubie.