Barcelona we wtorek na Stadionie Olimpijskim zagrała koncertowo i rozbiła 5:0 Young Boys Berno. Duży udział w tym zwycięstwie miał Robert Lewandowski, który w 8. minucie zdobył pierwszą bramkę dla "Dumy Katalonii", a w 51. minucie podwyższył wynik spotkania na 4:0.
36-letni napastnik mógł mieć więc chrapkę na hat-tricka. Ostatecznie nie udało mu się po raz trzeci wpisać na listę strzelców, a w 75. minucie opuścił boisko. Jego miejsce zajął Pau Victor.
Polak wydawał się rozczarowany tym, że schodzi na ławkę. W przekazie telewizyjnym było widać jego krótką rozmowę z Hansim Flickiem. Wyglądało to tak, jakby niemiecki trener tłumaczył coś swojemu podopiecznemu. Być może decyzję o ściągnięciu go z boiska.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Czeski kibic dokonał tego jako pierwszy. Zarobił okrągły milion!
Również wydawany w Barcelonie "Sport" podkreślał, że Lewandowski chciał zostać na placu gry. "Widać to było wczoraj, gdy Flick zmienił go na piętnaście minut przed końcem. Nie podobała mu się ta decyzja" - czytamy.
"Jest ambitny i chciał więcej, szukał hat-tricka. Może chciał się popisać przed swoim dobrym przyjacielem Szczęsnym, polskim bramkarzem, który podpisze kontrakt z Barçą, a we wtorek oglądał mecz na Stadionie Olimpijskim" - ocenili hiszpańscy dziennikarze.
"Sport" uznał też, że Niemiec chciał dać odpocząć swojemu najlepszemu napastnikowi. Lewandowski to obok Julesa Kounde jedyny piłkarz, który zagrał w wyjściowym składzie Barcelony we wszystkich dotychczasowych 10 meczach tego sezonu. Polak notuje kapitalny start i ma już na swoim koncie dziewięć bramek i dwie asysty we wszystkich rozgrywkach.
Potwierdza to sam Flick. - Robert chciał grać więcej, ale dzisiejszy mecz ułożył się tak, że mogliśmy dokonać zmian - mówił Niemiec na konferencji prasowej.
Dodajmy też, że w szybkim tempie zbliża się do przekroczenia bariery 100 goli strzelonych w Lidze Mistrzów. Jak dotąd dokonali tego tylko Lionel Messi i Cristiano Ronado. Polski napastnik we wtorek zdobył swoją 95. i 96. bramkę w tych prestiżowych rozgrywkach.