Jakubas wściekły. "Sam się zwolnił i domaga się 1,5 mln zł"

Materiały prasowe / AKPA / Na zdjęciu: Zbigniew Jakubas
Materiały prasowe / AKPA / Na zdjęciu: Zbigniew Jakubas

- Nie chcę operować nazwiskami, ale przynajmniej jeden transfer z tych ostatnich jest nieporozumieniem, a może nawet dwa są chybione - mówi Zbigniew Jakubas, który jest prezesem i większościowym udziałowcem Motoru Lublin.

Miała być konferencja prasowa, na której zaprezentowany zostanie nowy wiceprezes Motoru Lublin Łukasz Jabłoński, a wyszedł całkiem dobry roast w wykonaniu Zbigniewa Jakubasa, czyli prezesa i większościowego udziałowca klubu.

Jabłoński dostał od niego propozycję pracy w Motorze, żeby uporządkować kwestie po stronie administracyjnej, finansowej i organizacyjnej, bo - jak podkreślił - klub wymaga pewnych drastycznych ruchów w tych obszarach.

Jakubas jest prezesem od momentu, gdy z klubu odszedł Paweł Tomczyk (złożył wypowiedzenie). Później Jakubas nie mógł znaleźć osoby godnej zaufania, stąd też sam piastuje to stanowisko.

- Prezes Tomczyk poszerzył powództwo i domaga się ode mnie i od klubu półtora miliona złotych odszkodowania za to, że sam się zwolnił tak naprawdę. Nie chciałbym zbyt wiele mówić na temat tego człowieka, bo w grudniu mamy pierwszą rozprawę sądową. Widząc jaki był bałagan w umowach i co zostało podpisane, po prostu można załamać ręce - stwierdził Jakubas na konferencji prasowej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Brutalnie przerwał zabawę. Od razu wyleciał z boiska

A następnie się zaczęło. Najwięcej do powiedzenia prezes miał w temacie transferów. I trochę zaskoczył, bo minęło raptem parę dni od zamknięcia okna, a już zdążył nazwać jednego zawodnika nieporozumieniem.

- Nie jest łatwo zrobić transfer, co do którego się nie mylimy. Nie chcę operować nazwiskami, ale przynajmniej jeden transfer z tych ostatnich jest nieporozumieniem, a może nawet dwa są chybione. Mamy świadomość, że brakuje nam trzech zawodników: "dziewiątki", lewego skrzydłowego i obrońcy. Na pozycji napastnika rozważaliśmy dziesięciu albo dwunastu piłkarzy, ale żaden z nich nie dawał gwarancji, że będzie wzmocnieniem - powiedział Jakubas.

Dodał też, że z własnej inicjatywy podwyższył kontrakty trzem lub czterem zawodnikom, a wkrótce propozycję lepszej umowy otrzyma też Filip Luberecki. Odniósł się też do wywiadu dyrektora sportowego Michała Wlaźlika na Weszlo.com, w którym ten zapowiadał wzmocnienia na wspomnianych już pozycjach napastnika i lewego skrzydłowego, a ostatecznie do takowych nie doszło.

- Szczerze? Przekazałem panu Michałowi, że jeżeli jeszcze raz popełni taki wywiad na Weszło, który jest nam bardzo nieprzychylny, to dowie się z Weszło następnego dnia, że nie jest dyrektorem sportowym. Miałem z nim bardzo krótką i twardą rozmowę. Mądrzy ludzie robią, a nie mówią i nie uprzedzają faktów - przyznał Jakubas.

- Najgorszą rzeczą jest zapchać się zawodnikami, nawrzucać ich. Nie powiem, jest pewien klub z południa Polski, który właśnie tak zrobił: wzięli dwunastu czy szesnastu Hiszpanów i widzicie, co się dzieje, teraz będą walczyć o utrzymanie w I lidze - zauważył prezes Motoru, przy okazji chyba wbijając szpilkę w Wisłę Kraków.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty