To jest po prostu coś niewiarygodnego. Tylko piłkarze Wisły Kraków wiedzą, jakim cudem nie zdobyli ani jednego punktu w piątkowym meczu z Wartą Poznań. Miała być ofensywna gra i była, natomiast "Biała Gwiazda" była bardzo, ale to bardzo nieskuteczna. Po raz kolejny otrzymaliśmy potwierdzenie, że futbol nie jest sprawiedliwy i nie da się tego logicznie wytłumaczyć.
Wisła od samego początku miała gigantyczną przewagę, Warta długimi fragmentami nie potrafiła wydostać się z własnej połowy, nie mówiąc o jakichkolwiek próbach wyjścia z kontratakiem. Gospodarze uderzali praktycznie z każdej pozycji, próbując wykorzystać padający deszcz i bardzo mokrą murawę. Były poprzeczki po strzałach Jamesa Igbekeme i Oliviera Sukiennickiego, parę prób zostało zablokowanych. Zanosiło się na bramkę dla gospodarzy, a tymczasem po jednej z nielicznych akcji zakotłowało się w polu karnym Wisły.
Po zagraniu Bartosza Szeligi ręką zagrał Marc Carbo. Sędzia Jacek Małyszek początkowo tego nie zauważył, jednak dostał sygnał z wozu VAR, podszedł do monitora i podyktował rzut karny dla Warty. Do piłki podszedł Kacper Michalski i choć Anton Cziczkan wyczuł strzelca, to futbolówka znalazła się w siatce. Jak się okazało, był to kluczowy moment tego spotkania, bo więcej bramek już nie padło i "Zieloni" odnieśli sensacyjne zwycięstwo w Krakowie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Brutalnie przerwał zabawę. Od razu wyleciał z boiska
Nie wiadomo, co jest bardziej nieprawdopodobne - fakt, że Warta wygrała, czy to, że nie straciła gola. Przecież przed tym meczem Warta miała najgorszą defensywę w lidze (17 straconych bramek)!
Goście skupili się na defensywie. O ile w pierwszej połowie podopieczni Kazimierza Moskala mieli gigantyczną przewagę, o tyle w drugiej trudno mówić, by stojący między słupkami Jędrzej Grobelny miał ręce pełne roboty. Albo oglądaliśmy strzały niecelne albo nie było ich w ogóle. Gdyby wystawiać oceny za grę w środku pola, to pewnie gospodarze dostaliby same piątki i szóstki, natomiast kiedy przychodziło do finalizacji akcji, to większość zasługiwała na naganę.
Chaos, brak pomysłu, mała liczba piłkarzy w polu karnym. Dość powiedzieć, że w końcówce to goście kontrolowali boiskowe wydarzenia. Wisła dopiero w doliczonym czasie miała dobrą okazję, lecz strzał Carbo został zablokowany.
Warta wygrała i wyprzedziła Wisłę w tabeli. "Biała Gwiazda" po sześciu rozegranych meczach ma w dorobku sześć punktów i jest tuż nad strefą spadkową.
Wisła Kraków - Warta Poznań 0:1 (0:1)
0:1 Kacper Michalski (k.) 45+5'
Składy:
Wisła: Anton Cziczkan - Bartosz Jaroch, Alan Uryga, Wiktor Biedrzycki, Rafał Mikulec (85' Angel Baena) - Piotr Starzyński (85' Karol Dziedzic), Marc Carbo, James Igbekeme (74' Patryk Gogół), Olivier Sukiennicki (58' Jesus Alfaro), Frederico Duarte (58' Łukasz Zwoliński) - Angel Rodado.
Warta: Jędrzej Grobelny - Kacper Przybyłko, Tomasz Wojcinowicz, Jakub Bartkowski - Kacper Michalski, Jurij Tkaczuk (90+5' Wiktor Pleśnierowicz), Jakub Kiełb, Shun Shibata (83' Szymon Pawłowski), Maciej Żurawski (58' Damian Gąska), Bartosz Szeliga - Rafał Adamski (58' Maciej Firlej).
Żółte kartki: Mikulec, Rodado (Wisła) oraz Tkaczuk, Michalski, Grobelny, Firlej (Warta).
Sędzia: Jacek Małyszek (Lublin).
Jeśli się nie potrafi celnie strzelać to jest taki wynik !
Półka nożna to prosta gra.
Wygrywa ten kto strzeli jedną bramkę więcej!