Uznawana za małego faworyta Osasuna Pampeluna rozpoczęła strzelanie w niedzielnym starciu za sprawą Flaviena Boyomo. Po chwili Celta Vigo odpowiedziała jednak trafieniem Borjy Iglesiasa.
Następnie Carlos Dominguez z Celty wpakował piłkę do własnej bramki tuż przed końcem pierwszej odslony. Drużyna gospodarzy poszła za ciosem i w 62. minucie swoją obecność na liście strzelców odnotował Abel Bretones.
Gdy wydawało się, że Osasuna odniesie przekonujące zwycięstwo 3:1, wśród zawodników zapanowała konsternacja. W doliczonym czasie bramkarz Sergio Herrera wznowił grę z piątego metra i nic nie wskazywało na to, że Celta zmniejszy straty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak trenuje najlepszy klub Europy
Po zagraniu Herrery, Moi Gomez posłał nieprzemyślane podanie w światło bramki. Golkiper, podobnie jak realizator transmisji telewizyjnej, nie zdążył z reakcją.
- To szaleństwo Sergio Herrery kończy się w taki sposób. Ale czy ten gol jest uznany? - zastanawiał się na antenie Eleven Sports Eryk Szpruch.
Potem komentator przyznał, że wina leżała po stronie Gomeza. Na konto 30-latka zapisano gola samobójczego.
Czytaj więcej:
Kibice zaatakowali piłkarza w jego domu. "Przekroczono wszelkie granice"