Nie rozpieszczają nas piłkarze w sobotnich meczach PKO Ekstraklasy. Po bezbramkowym remisie w Krakowie (Puszcza - Korona) dostaliśmy kolejny niezbyt imponujący mecz w Lubinie. Poziom był porównywalnie słaby. No, może minimalnie lepszy, ale też bez fajerwerków. Naprawdę trudno będzie to przebić. "Meczu" Zagłębia Lubin z GKS-em Katowice po prostu nie dało się oglądać. Zawodnicy powinni zwrócić kibicom pieniądze za bilety, a wszystkie osoby funkcyjne powinny otrzymać dodatkowe pieniądze za pracę w szkodliwych warunkach.
Jedni i drudzy grali w takim tempie, że czasem trzeba było sprawdzać czy omyłkowo na pilocie nie wcisnął się wolniejszy tryb. Intensywność, dynamika, sytuacje pod jedną i drugą bramką. To rzeczy, których w Lubinie nie obejrzeliśmy.
Chociaż nie. GKS można pochwalić, bo jednak widać było jakiś pomysł. A to dalekie wyrzuty piłki z autu, a to kolejne dośrodkowania w pole karne. Dobrze wyglądał Mateusz Kowalczyk, chętnie do ataku podłączał się Marcin Wasielewski. Katowiczanie mieli gigantyczną przewagę w niemalże każdej statystyce, jednak nie potrafili tego przełożyć na gole. Brakowało skuteczności? No cóż, zdarza się.
Gorzej, że brak skuteczności sprawił, że GKS wyjeżdża z Lubina bez choćby jednego punktu. W 87. minucie goście dali się zaskoczyć po dalekim wyrzucie piłki z autu i bramkę na wagę zwycięstwa Zagłębia zdobył debiutujący Hubert Adamczyk, który pojawił się na boisku dosłownie chwilę wcześniej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak trenuje najlepszy klub Europy
Mają czego żałować podopieczni Rafała Góraka, bo sytuacje były, choć może nie stuprocentowe. Najbliżej był Adrian Błąd, ale po jego strzale z szesnastu metrów piłka przeleciała obok bramki. Do tego parę razy zrobiło się groźniej po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu. Dominik Hładun musiał cały czas być skoncentrowany, 2-3 razy dobrze spisał się na linii i nie zaskoczył go rykoszet.
Zagłębie? To przez większość spotkania było jakieś totalne nieporozumienie. Czy jest nudniej grający zespół w PKO Ekstraklasie? Oj, nie. Żadnego pomysłu, wszystko grane w tempie jednostajnie spowolnionym. I niech gol strzelony w końcówce nie zmieni optyki. Gospodarze zagrali koszmarnie, byli gorsi. Wygrali bardzo szczęśliwie i uśmiech Waldemara Fornalika po końcowym gwizdku jest zdecydowanie nieuzasadniony.
Jest jeden plus - to był mecz ligowy, więc nie trzeba było grać dogrywki. Fantastyczna wiadomość dla zdrowia, bo dodatkowe 30 minut mogłoby nie jednego wykończyć psychicznie.
KGHM Zagłębie Lubin - GKS Katowice 1:0 (0:0)
1:0 Hubert Adamczyk 87'
Składy:
Zagłębie: Dominik Hładun - Mateusz Grzybek, Igor Orlikowski, Aleks Ławniczak, Luis Mata (83' Bartłomiej Kłudka) - Tomasz Pieńko (83' Hubert Adamczyk), Damian Dąbrowski, Tomasz Makowski (68' Patryk Kusztal), Marek Mróz (54' Adam Radwański), Kajetan Szmyt (68' Mateusz Wdowiak) - Vaclav Sejk.
GKS: Dawid Kudła - Marcin Wasielewski, Marten Kuusk, Arkadiusz Jędrych, Lukas Klemenz, Grzegorz Rogala (90+1' Grzegorz Rogala) - Adrian Błąd (79' Mateusz Marzec), Mateusz Kowalczyk (79' Sebastian Milewski), Oskar Repka, Bartosz Nowak (71' Borja Galan) - Adam Zrelak (79' Jakub Arak).
Żółta kartka: Dąbrowski (Zagłębie).
Sędzia: Wojciech Myć (Lublin).