Wyrzucenie sędziów niczego by nie zmieniło. Nie bądźmy hipokrytami [OPINIA]

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Bartosz Frankowski
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Bartosz Frankowski
zdjęcie autora artykułu

Afera sędziów Musiała i Frankowskiego sporo mówi o środowisku. Jeszcze więcej mówi o nas, Polakach. Za kołnierz nie wylewamy i jak komuś się zdarzy wpadka, niech nie liczy na miłosierdzie. Naród nie wybacza. A naród piłkarski nie wybacza do kwadratu.

Przykro się czytało hejt, który się wylał na głowy obu arbitrów. Żądania dożywotniej dyskwalifikacji dla obydwu były niepokojąco powszechne. No, lubimy być pryncypialni. Kary mają być surowe, bo to nam daje poczucie sprawczości: oto robi się porządek. A jak się robi porządek z pijakami, to już w ogóle nie ma co ich żałować. Bo - jak wiadomo z kultowego filmu Stanisława Barei "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz?" - każdy pijak to złodziej.

Kpię oczywiście, bo napinka internetowych oskarżycieli jest godna lepszej sprawy. I przy aferach alkoholowych zawsze mnie to dziwi najbardziej. Żyjemy przecież w kraju, w którym spożywa się na potęgę. No i niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie nadużył. Tylko uczciwie. Historia lubelskiej nocy panów Musiała i Frankowskiego na taką napinkę nie zasługuje. Zawiera nawet elementy humorystyczne.

No bo szczerze: kto z was, czytając o tym incydencie, nie uśmiechnął się pod nosem, gdy dowiedział się, że panowie sędziowie mieli po pijaku taką fantazję, że dźwignęli znak drogowy i z nim maszerowali po mieście. Daleko zresztą nie zaszli, bo ich wyłapał miejski monitoring.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Piękny gol piłkarki FC Barcelony. Co za uderzenie!

Na miejsce przyjechała policja, zgarnęła delikwentów, dała po mandacie i zawiozła na tzw. "wytrzeźwiałkę". Tam zimny prysznic, twarde łóżeczko i wektor czasu pomogły im wrócić do rzeczywistości. Poranek musiał być trudny nie tylko z powodu kaca. Bo w dzisiejszych czasach nikt, kto ma znane nazwisko, nie może się upić prywatnie. Zawsze znajdzie się jakiś usłużny "sygnalista", który lubi zacząć zdanie od: "uprzejmie donoszę, że...".

Skąd taka pryncypialność i bezkompromisowość w kraju, w którym kolejne rządy - niezależnie od tego czy przy władzy jest Platforma, czy PIS, czarni czy czerwoni, katolicy czy agnostycy - nie zrobiły nic, żeby ukrócić narodowe pijaństwo. Bo to zawsze była zbyt ważna pozycja w przychodach do budżetu państwa. Łatwiej udawać, że się problemu nie widzi.

Alkohol dostaniecie bez problemu na każdym rogu. W spożywczakach, na stacjach benzynowych, małych sklepach i wielkich marketach. Kto chce się znieczulić, zawsze ten "znieczulacz" znajdzie. Bijemy kolejne rekordy w sprzedaży tzw. małpek z wódką, bez których duża część populacji nie wyobraża sobie funkcjonowania w pracy.

W naszym futbolu też nie jest lepiej. Historia polskiej piłki to droga znaczona alkoholem. Pijackie afery są stałą częścią krajobrazu naszej kopanej. Takich skandali było bez liku, wiele z nich - jak afera na Okęciu - bardzo pamiętnych, które miały wpływ nawet na losy reprezentantów i selekcjonerów kadry. A np. obecny prezes związku piłkarskiego zasłynął jakże charakterystyczną dla środowiska wypowiedzią o tym, że jak się ludzie spotykają, to przecież nie może tak być, że rozmawiają przy pustym stole, "tak bez niczego".

No więc skoro wódka i inne trunki są na co dzień tak "nadobecne" w naszym życiu i tak powszechnie akceptowane, to dlaczego, jeśli się bliźniemu zdarzy jakaś spektakularna wpadka po alkoholu, nie mamy dla niego miłosierdzia? Dojeżdżamy, kopiemy leżących, odsądzamy od czci i wiary, nie dajemy prawa do rehabilitacji. Jakby na serio czytać niektóre komentarze, to można by odnieść wrażenie, że dla Musiała i Frankowskiego najbardziej adekwatną karą będzie gilotyna.

Każdy (albo prawie każdy) zasługuje na drugą szansę. Obaj sędziowie też. Zostali publiczne napiętnowani, co jest karą bardzo bolesną. Zostali też zawieszeni na 90 dni. Obaj przeprosili za swój wybryk, uderzyli się w piersi, wzięli na klatę wstyd i przykrość, jaką zrobili swoim bliskim.

Wcześniej takich wpadek nie mieli. Teraz dostali od Komisji Dyscyplinarnej PZPN karę rocznej dyskwalifikacji, ale bezwzględna dyskwalifikacja to pięć miesięcy, a reszta zostaje zawieszona na dwa lata. Obaj zostali ukarani także grzywną 25 tys. zł. Wydaje się to wyrok adekwatny do czynów. Gilotyna nie będzie potrzebna.

Nie bądźmy hipokrytami, którzy krzyczą o surowych karach znad kufla z piwem. Dajmy tym ludziom odbyć karę, normalnie żyć i wrócić do futbolu. Ten kraj i tak na obłudzie stoi. Wyrzucenie z piłki dwóch sędziów niczego by nie zmieniło, niczego nie załatwiło, niczego nikogo nie nauczyło, bo ludzie uczą się wyłącznie na własnych błędach. Ale swoje wpadki mierzą inną miarą.

Dariusz Tuzimek

Źródło artykułu: Dariusz Tuzimek