Drużyna Wisły Kraków przegrała ze Spartakiem w Trnawie aż 1:3 w 3. rundzie eliminacji Ligi Konferencji. Przed rewanżowym starciem w Krakowie "Biała Gwiazda" postawiła się więc w bardzo trudnej sytuacji. Po spotkaniu na Słowacji poprosiliśmy o podsumowanie "na gorąco" tego starcia Jarosława Królewskiego, prezesa krakowskiego klubu.
- Wiadomo, że nie jest fajnie przegrywać mecze. Szczególnie, że popełniamy dość proste błędy w obronie. Umówmy się, to nie były błędy, których nie jesteśmy w stanie wyeliminować. Choć były też dobre fragmenty naszej gry. Natomiast zdecydowanie Spartak zagrał tego dnia lepszy mecz od nas - nie ukrywał Królewski w rozmowie z WP SportoweFakty.
Wisła do przerwy prowadziła 1:0 po bramce Angela Rodado, ale po zmianie stron zupełnie straciła kontrolę nad spotkaniem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zabawa Lewandowskiego na treningu. Co za technika!
- Popełniliśmy dużo błędów, w tym indywidualnych. Brakuje pewnego zdecydowania. Przy jednej z bramek mogliśmy z trzy - cztery raz wybić tę piłkę - utyskiwał prezes "Białej Gwiazdy".
Nie oznacza to jednak, że skreśla już swój zespół w kontekście rewanżu. - Na naszym stadionie zawsze jeszcze coś może się wydarzyć ciekawego. Najważniejszy jest teraz jednak mecz poniedziałkowy - z Ruchem Chorzów - zastrzegał Królewski.
Nowy obrońca ma być "z jakością"
W obliczu problemów w grze defensywnej, a zwłaszcza w kontekście kłopotów zdrowotnych w drużynie, krakowianie poszukują obecnie nowego stopera. Prezes Królewski zapewnił jednak, że nie ma to być zawodnik "z łapanki", tylko przemyślany wybór.
- Poszukujemy wzmocnienia na tej pozycji, bo Joseph Colley wypadł nam na wiele miesięcy. Chcemy jednak znaleźć kogoś z dużą jakością, więc podchodzimy do tego spokojnie. Mamy jeszcze chwilę czasu na finalizację tego ruchu - wskazywał Królewski. W klubie trwała ostatnio analiza kolejnych kandydatur.
Kiss dostał szansę rehabilitacji
W meczu ze Spartakiem w pierwszym składzie wybiegł skrzydłowy Tamas Kiss, który ostatnio "wsławił się" wyjątkowo bezmyślnym zagraniem, ukaranym czerwoną kartką w meczu ligowym ze Zniczem Pruszków. Dla wielu było niespodzianką, że Kazimierz Moskal od razu dał Węgrowi szansę rehabilitacji po tamtym koszmarnym debiucie w Wiśle.
Przypomnijmy, że Kiss w tamtej sytuacji z premedytacją zagrał piłkę ręką, mając już na koncie żółtą kartkę. Najwyraźniej jednak trener krakowian uznał, że lepiej, by od razu wyrzucił z głowy tę "traumę" i pozwolił mu zagrać w europejskich pucharach.
Sportowa szansa od trenera to jedno. Czy jednak równolegle Węgier dostał karę dyscyplinarną od klubu? Zapytaliśmy o to prezesa Królewskiego.
- Mamy to wewnętrznie ustalone i tak zostawmy tę sprawę. Myślę natomiast, że każdy rozumie, że nie było to ze strony zawodnika racjonalne zachowanie. Kary i nagrody dajemy jednak w zespole wewnętrznie, po cichu - skomentował Królewski.
Justyna Krupa, WP SportoweFakty
Zobacz także:
Z nieba do piekła. Wisła Kraków w poważnych tarapatach
Goncalo Feio skomentował zwycięstwo w Broendby. "Nigdy nie jesteśmy zmuszeni do takiej obrony"