Rok temu Raków Częstochowa z pompą ogłaszał transfer Sonny'ego Kittela. Mający polskie korzenie piłkarz miał być gwiazdą zespołu i brylować zwłaszcza w europejskich pucharach. Zachwycano się jego golem w debiucie przeciwko Karabachowi Agdam. Mówiono, że ten transfer to strzał w dziesiątkę.
Zachwyty szybko się skończyły. Kittel nie potrafił wywalczyć sobie miejsca w podstawowym składzie Rakowa. Jego forma pozostawiała wiele do życzenia, a oczekiwania wobec niego były znacznie większe. Bilans Niemca w Rakowie to 22 mecze, cztery gole i jedna asysta.
Wiosną Kittela bez żalu oddano do australijskiego Western Sydney, gdzie zaliczył dziesięć występów, strzelił jednego gola i miał trzy asysty. Po półrocznym wypożyczeniu wrócił do Rakowa, ale wszystko wskazuje na to, że nie ma czego szukać w klubie.
Głos w sprawie jego przyszłości zabrał trener Marek Papszun. - Kittel jest zawodnikiem Rakowa, ma tutaj kontrakt. Dopóki on jest w Rakowie, ma tu kontrakt, to jeżeli będzie potrzebny, to będzie brany pod uwagę. Jeżeli nie, to w kadrze meczowej go nie będzie. Na dzisiaj mają kontrakty i są zawodnikami Rakowa - powiedział.
Z tych słów wynika, że szkoleniowiec nie bierze Kittela w kontekście układania składu na ligowe mecze. To może oznaczać jedno: dni piłkarza w Rakowie są już policzone.
Czytaj także:
Huśtawka emocji w meczu KGHM Zagłębia Lubin z Pogonią Szczecin
Aleksandar Vuković: Potrzebowałem pracy poza Legią
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tornado podczas meczu. Zawodnicy starali się kontynuować grę