Gdy Trytko strzela, Arka nie przegrywa

To mógł być wieczór jednego piłkarza. Gdy w 3. minucie meczu Arka objęła prowadzenie za sprawą Przemysława Trytki kibice zgromadzeni na stadionie byli pewni, że jest to zwiastun tego, iż żółto-niebiescy meczu nie przegrają. Za każdym bowiem razem, gdy na listę strzelców wpisywał się w tym obecnym sezonie młody napastnik Arki gdynianie nie schodzili z boisko pokonani, a co ważne zawsze sięgali po komplet punktów. Tak było w Lubinie i pojedynku z Odrą. Teraz trafienie Trytki zapewniło drużynie jeden punkt w konfrontacji ze Śląskiem Wrocław.

Arka świetnie rozpoczęła to spotkanie. Powtórzyła się tym samym historia z meczu z Odrą, gdzie już w 3. minucie żółto-niebiescy prowadzili. Tam szybko zdobyta bramka rozbiła gości, natomiast tym razem wystarczył moment zagapienia i już po upływie niecałych 60 sekund na tablicy wyników pojawił się rezultat 1:1. Jednak mimo to Arka wciąż atakowała i tylko brak skuteczności zadecydował o tym, iż spotkania tego nie wygrała. Podopieczni trenera Pasieki stworzyli bowiem co najmniej kilka stuprocentowych okazji do strzelenia bramki. Zabrakło jednak precyzji. Swoje okazje miał także wspomniany wyżej Przemysław Trytko.

- Strzeliliśmy szybko bramkę, mecz dobrze się układa, a za chwilę tracimy bramkę na 1:1. Do końca meczu pozostawało jednak jeszcze 87 minut do końca meczu i chcieliśmy stworzyć kolejne sytuacja. Kilka ich było, ale niestety nie udało ich się wykorzystać, między innymi ja. Szkoda, bardzo żałujemy, że nie wygraliśmy - wspomina napastnik Arki. Gdyby najlepszy strzelec zespołu lepiej zachował się w choć jednej z tych sytuacji gospodarze zgarnęliby komplet oczek, a tak pozostaje im niechlubna passa dwóch zwycięstw w tym roku odniesionych na własnym stadionie!

- Jest jednak jedna zasadnicza różnica w porównaniu do poprzedniego sezonu. Wówczas te mecze u siebie przegrywaliśmy, teraz rzadko to się zdarza i remisujemy. Mam jednak nadzieję, że w następnej rundzie te spotkania będziemy wygrywać. Szkoda zwłaszcza tej środowej konfrontacji, ale trzeba o tym spotkaniu jak najszybciej zapomnieć i obudzić to w sportową złość oraz starać się zdobywać punkty w innych pojedynkach. Teraz czekają nas przerwy i trzeba będzie skupić się na Legii oraz następnej rundzie i postarać się te mecze wygrywać, a nie tylko remisować - dodaje Trytko.

Pytany o niewykorzystane sytuacje oraz o lepsze ich wykończenie Trytko nie pozostawia złudzeń, kogo winić za te okazje.

- Pierwsza sytuacja była łatwiejsza. Zdecydowanie źle strzeliłem. Patrzę na siebie i to ja ponoszę winę za te sytuacje, dałem okazję bramkarzowi do dobrej interwencji i to jest tylko i wyłącznie moja wina - obiektywnie stwierdza piłkarz Arki.

Komentarze (0)