Blamaż Niemców. Świat nie widzi w TV, co się naprawdę dzieje

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Kibic podbiegający do Kyliana Mbappe podczas meczu Francji z Hiszpanią w półfinale Euro. Tego kamery nie pokazały
WP SportoweFakty / Kibic podbiegający do Kyliana Mbappe podczas meczu Francji z Hiszpanią w półfinale Euro. Tego kamery nie pokazały
zdjęcie autora artykułu

- Przy murawie brakuje "byków" - twierdzą świadkowie. - To zawsze kwestia ludzi - uważają pracownicy obsługujący mistrzostwa Europy. Nasi rozmówcy wskazują powody nagminnego wbiegania kibiców na murawę. Jeden z youtuberów ośmieszył Niemców.

W tym artykule dowiesz się o:

Z Berlina Mateusz Skwierawski Organizacyjną nieudolność gospodarzy turnieju brutalnie obnażył niemiecki youtuber w dniu rozpoczęcia turnieju, przed meczem Niemcy - Szkocja. Marvin Wildhage nagrał film, w którym zaprezentował, jak łatwo można przedostać się na stadion, nie mając żadnych uprawnień.

Vloger stworzył fałszywą akredytację turniejową na podstawie zdjęć akredytowanych dziennikarzy zamieszczanych przez nich w mediach społecznościowych przy okazji relacji z trybun lub murawy. Wynajął czarnego Vana, którego okleił logiem niemieckiej federacji piłkarskiej i bez problemu wjechał na Allianz Arena.

Na miejscu przebrał się za turniejową maskotkę - niedźwiedzia Albärta, po czym w eskorcie wolontariusza wszedł na płytę główną. Tuż przy murawie machał do kibiców, a zdjęcie z nim zrobił sobie były napastnik reprezentacji Niemiec Mario Gomez. Dopiero po ceremonii otwarcia turnieju został zdemaskowany przez zdumionych organizatorów. Film na jego kanale obejrzało prawie trzy miliony widzów.

Vloger fotografujący się z Mario Gomezem
Vloger fotografujący się z Mario Gomezem

Bezpieczeństwo zależy od firmy

Co ciekawe, nie był to pierwszy "żart" youtubera. Wcześniej, przed turniejem, podczas treningu kadry Niemiec, Marvin Wildhage dołączył do zajęć reprezentacji w stroju piłkarskim przy wypełnionym kibicami stadionie! Vloger rozmawiał z piłkarzami, rozciągał się i usiadł na ławce rezerwowych. Dopiero po czasie jeden z pracowników federacji odprowadził go na trybuny.

Po zdarzeniu z meczu otwarcia jeden z policjantów wypowiedział się dla "Bilda". Mówił o wyraźnych zaniedbaniach ze strony UEFA i uczulał, że eksperyment youtubera doskonale ukazuje potencjalne zagrożenie na turnieju.

O problemy organizacyjne na niemieckich stadionach pytamy wolontariuszy. - Niestety, zawodzi czynnik ludzki - mówi nam jeden z nich pracujący w Duesseldorfie. - U nas podobnych sytuacji nie było. Zostaliśmy dobrze przeszkoleni, poza tym nasza ochrona stadionowa jest po wielu odprawach. Rozmawiałem z kolegami z innych miast i najczęściej chodzi o jedno: podejście firm ochroniarskich do wykonywanych obowiązków. Każdy stadion jest obsługiwany przez innych ludzi - mówi nasz rozmówca.

- Niektóre firmy traktują swoją pracę dość luźno. U nas, w Duesseldorfie, było kilka luk w organizacji, ale szybko je naprawiliśmy. Na tym stadionie nikt nie wbiegł na murawę - mówi wolontariusz będący na turnieju od początku mistrzostw. Trener Portugalii: To niepokojące

Wtargnięcia kibiców na murawę stały się zmorą obecnego Euro. Pierwsze obrazki były sympatyczne. Jak na przykład wejście dziesięcioletniego chłopca na boisko, który podbiegł do Cristiano Ronaldo i poprosił o zdjęcie. Portugalski gwiazdor zachował się z klasą, uśmiechnął się i zostawił młodemu kibicowi pamiątkę w telefonie.

Problem w tym, że w tym samym meczu jeszcze czterech kibiców próbowało zrobić to samo! W przypadku dzieci nie jest to aż tak rażące, jednak zdecydowaną większość wbiegających na murawę stanowią dorośli. Zapanował nowy trend i pragnienie zaistnienia w mediach społecznościowych przez kibiców. Trybuny także nie piętnują tego typu zachowania, a wręcz przeciwnie - dopingują uciekającego fana, który wymija kolejnych ochroniarzy.

Roberto Martinez, selekcjoner Portugalii, zwracał na to uwagę. - To niepokojące zjawisko. W naszym meczu intencje fanów były dobre, ale trzeba zrozumieć, że sytuacja szybko może się zmienić. Musimy być ostrożni. Takie rzeczy nie powinny się zdarzyć. Powinniśmy przekazać kibicom wiadomość, że nie jest to właściwa droga. W przyszłości może być gorzej - powiedział trener.

Takich sytuacji kamery telewizyjne nie pokazują. Realizator transmisji najczęściej zmienia ujęcie, przedstawiając w obrazku stadion z lotu ptaka, lub też zbliżenia na fanów bawiących się w swoich sektorach.

Po złapaniu przez ochronę kibic jest odprowadzany za murawę, a później czeka go kara finansowa lub zakaz stadionowy. Poprawy nie było

UEFA twierdzi, że bezpieczeństwo na trybunach i boisku jest największym priorytetem dla organizatorów turnieju. Po meczu Portugalii z Turcją napisała w oświadczeniu: - "Na stadionach zostaną wdrożone dodatkowe środki bezpieczeństwa, które będą miały na celu zapobieganie tego typu incydentom".

Kolejne mecze pokazały, że niewiele się zmieniło. Jeden z kibiców skoczył w stronę Ronaldo z trybun, gdy piłkarz schodził do tunelu. Działo się to w przerwie spotkania Portugalii z Gruzją. Gwiazdora zamurowało, nie wiedział, czy iść dalej i jak zareagować.

A w niedawnym meczu półfinałowym Hiszpanii z Francją na murawę wyskoczyło aż trzech kibiców. Mogło to się skończyć kontuzją Alvaro Moraty. Interweniujący ochroniarz poślizgnął się na trawie i wpadł w nogi kapitana Hiszpanów. Morata schodził z boiska utykając, lekarze reprezentacji mówili, że poczuł ból w kolanie, a tamtejsze media panikowały, czy Morata będzie gotowy na finał Euro.

Spacer pod dachem

Pamiętamy też sytuację ze spotkania w Dortmundzie, gdzie Niemcy grały z Danią w 1/8 finału. Druga połowa rozpoczęła się z opóźnieniem. Nie przez burzę, a z powodu wejścia jednego mężczyzny na sam szczyt stadionu, pod dach.

Przez dłuższą chwilę nie wiadomo było, co ten człowiek zamierza. Interweniowała policja. Funkcjonariusze weszli za nim na rusztowanie Signal Iduna Park. Na szczęście okazało się, że był to fotograf, 21-latek z Osnabrück - znany w kraju z wchodzenia na duże wysokości. W plecaku miał sprzęt do aparatu. Policji tłumaczył, że chciał zrobić efektowne zdjęcie...

"Byków" nie ma

Jeden z kibiców opowiada nam, jak zachowują się ochroniarze na trybunach. - Pozwalają na wszystko - mówi. - Możemy chodzić wszędzie, panuje samowolka. Poza tym - nie widziałem, by przy murawie pracowali naprawdę konkretni ochroniarze. Jest sporo młodzieży, kobiet. Chodzę na mecze Bundesligi i przy boisku stoją prawdziwe "byki". Ci mniej fizyczni są raczej w strefach VIP i miejscach, w których zagrożenie jest minimalne - opowiada nam Grzegorz z Frankfurtu.

- Mnie też to dziwi - mówi nam Eugen Polanski, były reprezentant Polski pracujący obecnie w Borussii Moenchengladbach jako trener. - Ludzie za łatwo dostają się na murawę. W Bundeslidze tak nie ma. Może chodzi o obecność gwiazd na turnieju? Niecodziennie możesz zobaczyć w Niemczech Cristiano Ronaldo czy Kyliana Mbappe - zastanawia się.

Kto jest winny takiej organizacji? Policja zwracała się do organizatorów, a UEFA już wcześniej przekazywała, że zwiększy bezpieczeństwo na stadionach. Jednocześnie informowała o karze, którą nałoży na niemiecką federację za uchybienia w "porządku i bezpieczeństwie" podczas meczów Portugalii z Czechami i Turcją. Miało to kosztować DFB około 20 tysięcy euro - informował Sky Sports. Jak będzie w finale?

Oprócz nagminnych wtargnięć kibiców na stadion, na szczęście trybuny zdają się być wolne od chuligaństwa. Poza nielicznymi wyjątkami, bo w Dortmundzie pobili się fani Turcji i Gruzji. Kibice ograniczają się raczej do rzucenia plastikowym kubkiem piwa na murawę lub w inny sektor, czy też używania pirotechniki.

Przed finałowym meczem turnieju zabezpieczenie trybun to wciąż problem, którego nie udało się rozwiązać. Pytanie, czy do podobnych scen dojdzie w niedzielę w Berlinie, gdzie Hiszpania zagra z Anglią. Widząc historię całego Euro, wydaje się to niemal pewne.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty