Hit transferowy z udziałem Kiwiora? Nazwa klubu elektryzuje

WP SportoweFakty / Kuba Duda / Na zdjęciu: Jakub Kiwior
WP SportoweFakty / Kuba Duda / Na zdjęciu: Jakub Kiwior

Przyszłość Jakuba Kiwiora to na ten moment jedna wielka niewiadoma. Niewykluczone, że Polak będzie kontynuował karierę we Włoszech z uwagi na zainteresowanie kolejnego wielkiego klubu.

W tym artykule dowiesz się o:

Już jako junior Jakub Kiwior wzbudził zainteresowanie zagranicznych klubów i ostatecznie trafił do belgijskiego RSC Anderlechtu. Jednak zespół ten po trzech sezonach bez żalu oddał go do Słowacji za jedyne 10 tysięcy euro.

W tym kraju nasz obrońca rozwinął się tak, że ściągnęła go włoska Spezia Calcio. A występy w Serie A zaowocowały transferem do wielkiego Arsenalu FC za 25 milionów euro. Mimo że Polak w minionym sezonie zaliczył 20 spotkań w Premier League, to nie brakuje plotek na temat jego odejścia.

Podczas Euro 2024 obserwować go mieli wysłannicy wielkich klubów z Włoch, a mianowicie AC Milanu i Juventusu FC. Teraz o jego potencjalnych przenosinach do drugiej z wymienionych drużyn donosi "Tuttosport".

ZOBACZ WIDEO: Czas na zmianę formacji w reprezentacji Polski? "To wszystko jest szyte z niczego"

Zdaniem włoskiego dziennika nowy trener Starej Damy Thiago Motta chce sprowadzenia Kiwiora, z którym współpracował w Spezii. W dodatku wspomniane źródło podkreśla, że transfer polskiego defensora stanie się możliwy, jeśli Arsenal ostatecznie ściągnie Riccardo Calafioriego z Bologny FC.

Należy jednak podkreślić, że w poprzednim sezonie 24-letni wychowanek GKS-u Tychy najczęściej występował jako lewy obrońca. Wobec tego nie można wykluczyć, że nawet w przypadku, gdy Arsenal ściągnie nowego środkowego defensora, to Kiwior ostatecznie nie zostanie sprzedany właśnie z uwagi na pozycję, na której wystawiał go szkoleniowiec Mikel Arteta.

Na obecny moment piłkarzami Juventusu są już dwaj inni Polacy - Wojciech Szczęsny oraz Arkadiusz Milik. Jednak istnieje spora szansa na to, że w letnim okienku transferowym obaj zmienią barwy klubowe.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty