W piątek reprezentacja Polski rozegra swój pierwszy mecz kontrolny podczas zgrupowania przed startem Euro 2024. Na Stadionie Narodowym w Warszawie piłkarze prowadzeni przez Michała Probierza zmierzą się z Ukrainą. Dla jednego z kadrowiczów z pewnością będzie to szczególne spotkanie.
Nieprzypadkowo bowiem na przedmeczowej konferencji prasowej pojawił się Taras Romanczuk, który zagra przeciwko zawodnikom reprezentującym kraj jego pochodzenia. 32-letni pomocnik urodził się i wychował na Ukrainie, a do Polski trafił w 2013 roku.
Można więc zakładać, że Romanczuk lepiej niż reszta piłkarzy występujących w naszej kadrze zna możliwości piątkowego rywala biało-czerwonych. Podczas konferencji prasowej doświadczony zawodnik wskazał największe atuty reprezentacji Ukrainy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny błąd w finale! Na szczęście jej wybaczyli
- Wczoraj wieczorem miałem akurat okazję obejrzeć drugą połowę meczu Niemcy - Ukraina. Niezłe spotkanie, choć było 0:0. Jednak to, co mi wpadło w oko w kontekście reprezentacji Ukrainy, to pewnie przejście z obrony do ataku. Mają wykonawców, szybkich skrzydłowych, mocnych napastników - podkreślał Romanczuk.
Reprezentant Polski został również zapytany o swoje miejsce w hierarchii Michała Probierza, który powołał go do reprezentacji już na mecze barażowe o awans na Mistrzostwa Europy. W środku pola reprezentacji panuje jednak spora konkurencja i wydaje się, że w kontekście obsady pozycji defensywnego pomocnika selekcjoner będzie wybierał spośród czterech piłkarzy: wspomnianego Romanczuka, a także Bartosza Slisza, Damiana Szymańskiego i Jakuba Kałuzińskiego.
- Myślę, że hierarchia jest na każdej pozycji. Obecnie mamy w kadrze wielu zawodników. Mocno pracujemy na treningach, żeby udowodnić trenerowi, że jesteśmy warci tego, by znaleźć się na boisku. Przed nami jest dużo pracy. Nie zatrzymujemy się - mówił Taras Romanczuk.
Na pytania dziennikarzy odpowiadał również selekcjoner, Michał Probierz.
Mecz Polska - Ukraina odbędzie się w piątek o 20.45.
Zobacz też:
Probierz z apelem do narodu. "Nigdy wcześniej się z tym nie spotkałem"