Arka Gdynia nie zagra w najbliższym sezonie PKO Ekstraklasy. Jeszcze trzy tygodnie temu wydawało się to niemożliwe. A jednak. Najpierw gdynianie ulegli u siebie w ostatniej kolejce fazy zasadniczej GKS-owi Katowice i to właśnie piłkarze ze stolicy Górnego Śląska awansowali bezpośrednio do elity, a tydzień później podopieczni Wojciecha Łobodzińskiego znów przegrali - tym razem finał fazy barażowej - z Motorem Lublin (TUTAJ przeczytasz pomeczową relację >>).
Kibice Arki nie mogli pogodzić się z taką klęską. Po ostatnim gwizdku Szymona Marciniaka do sektora najbardziej zagorzałych fanów podeszli piłkarze Arki (można to zobaczyć na końcu tego artykułu) i... Musieli (chcieli?) oddać koszulki.
Z wysokości trybun, do takiego wniosku doszło też wielu obserwatorów, wyglądało to na symbol: "musicie oddać koszulki, bo nie zasługujecie na nie". Chociaż pojawiły się też głosy, że piłkarze sami wpadli na ten pomysł, aby nieco złagodzić atmosferę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można oglądać w nieskończoność! Cudowne uderzenie w futsalu
Tak czy siak: zdecydowana większość piłkarzy pokornie oddała tę część stroju. Na dodatek wysłuchała, co mieli do przekazania im kibice. A zapewne to nie było nic miłego. Przecież jeszcze przed meczem z GKS-em Katowice grupa kiboli weszła na murawę (podczas treningu piłkarzy) i postanowiła "zmotywować" swoich ulubieńców. "Zmotywować", bo głównie padały wulgaryzmy i groźby w kierunku zawodników (TUTAJ znajdziesz więcej szczegółów >>).
Jak sytuację z niedzieli (2.06.) skomentował trener Arki - Wojciech Łobodziński? Szkoleniowiec nie miał pretensji do kibiców. - Nie było to agresywne zachowanie w naszą stronę, tylko męskie, ludzkie - powiedział po meczu dziennikarzom.