z Gdyni Tomasz Galiński, WP SportoweFakty
Arka Gdynia była o krok od PKO Ekstraklasy. Nie raz, nie dwa, nawet nie trzy. Miała tyle okazji, żeby przypieczętować awans, ale zawsze potykała się o własne nogi i nie wykorzystywała szansy.
Nie udało się zająć pierwszego lub drugiego miejsca w Fortuna I lidze? No nie udało się. Ale nawet w takiej sytuacji było koło ratunkowe w postaci baraży. Czwartkowy wieczór w Gdyni był pozytywny, wygrana w dobrym stylu z Odrą Opole dawała żółto-niebieskim nadzieję, że tym razem już musi się udać.
I finałowy mecz z Motorem Lublin to potwierdzał. Arka prowadziła, kontrolowała grę, miała też okazje, żeby podwyższyć wynik. I cóż, jak to w piłce bywa, niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Lublinianie w końcówce zadali dwa ciosy, po których Arka już się nie podniosła.
- Bardzo ciężko zebrać słowa po tym, co się wydarzyło. Nawet nie dzisiaj, a w ostatnich tygodniach - zaczął konferencję prasową Wojciech Łobodziński.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak się żegnać, to z przytupem. Klopp nieźle zaszalał!
- Wydaje się, że mieliśmy dobry plan. W pierwszej połowie nie dopuściliśmy Motoru do żadnej sytuacji. Nie mogli nic zrobić. Do gola wyrównującego mieli jedną szansę po strzale głową. Cofnęliśmy się, to trzeba powiedzieć, natomiast mieliśmy plan gry również w niskiej obronie i tam wiele złego się nie działo. No i błędy indywidualne powodują, że plan się sypie. Ze swojej strony chciałem przeprosić, bo na pewno mogłem zrobić więcej. Zrobię rachunek sumienia i najpierw spojrzę na siebie. Przed nami trudne dni, tygodnie - komentował trener Łobodziński.
W sezonie 2023/24 Arka poniosła spektakularną porażkę. - Zdecydowanie. W końcówce sezonu zbyt dużo złych rzeczy przytrafiło nam się na raz. Nie mam zamiaru szukać usprawiedliwienia, bo być może ja sam mogłem zareagować inaczej. Wiem, że będę teraz krytykowany. Suma nieszczęść w ostatnich tygodniach złożyła się na to, że nie zapewniliśmy sobie tego awansu wcześniej - powiedział trener Arki.
- Broniąc się nisko, w drugiej połowie mieliśmy trzy stuprocentowe sytuacje. Co mam powiedzieć? Strzelamy na 2:0 i jest po meczu. Taki jest sport. Wiele drużyn na świecie broni nisko i nikt nie ma z tym problemu. My też broniliśmy nisko w pierwszej i drugiej połowie, ale Motor nie stwarzał sobie sytuacji. Dochodzimy do skuteczności, której nam zabrakło - mówił trener Łobodziński.
CZYTAJ TAKŻE:
Błąd Szymona Marciniaka? Ekspert zabrał głos. "Paranoja"
Piłkarze Arki podeszli do kibiców. Po chwili zrobili to