W Katalonii są przekonani, że nowym trenerem Roberta Lewandowskiego zostanie Rafael Marquez. To były znakomity piłkarz, legenda Blaugrany, w której występował w latach 2003-2010. W Meksyku miał status ikony. Rozegrał w kadrze aż 147 spotkań i uczestniczył w pięciu mundialach. Trudno znaleźć większy symbol futbolu w tym kraju. Od 2022 roku jest trenerem FC Barcelony B. Jednak pięć lat wcześniej informacja o powiązaniach legendarnego obrońcy z bossami narkotykowymi wstrząsnęła światem futbolu.
Działał dla najpotężniejszych
To był szok. W sierpniu 2017 roku Marquez został ukarany przez Departament Skarbu Stanów Zjednoczonych za związki z kartelem przemycającym narkotyki. Meksykaninowi została odebrana wiza oraz otrzymał zakaz prowadzenia interesów z obywatelami USA. Wraz z nim zostało ukaranych 21 osób, w tym popularny piosenkarz Julio Alvarez.
Chodzi o organizację Raula Floresa Hernandeza (alias "El Tio"). Meksykański boss narkotykowy współpracował z największymi przemytnikami i kartelami, w tym z samym Joaquinem "El Chapo" Guzmanem i kartelem z Sinaloa. W ostatnich latach swojej "kariery" działał razem z Nową Generacją Jalisco - obecnie jednym z najpotężniejszych karteli na świecie.
Sam "El Tio" nie ukrywał swojego zaangażowania w przemyt narkotyków. Podczas procesu wiekowy gangster (w tym roku skończył 71 lat) przyznał się do tego, że szmuglował kokainę do Stanów Zjednoczonych. Został ostatecznie skazany na niemal 22 lata więzienia.
ZOBACZ WIDEO: 6 lat, a już czaruje. Zobacz, co potrafi syn reprezentanta Polski
A na czym miała polegać wina samego Marqueza? Według Amerykanów: "był słupem Raula Floresa Hernandeza i jego organizacji szmuglującej narkotyki. Przechowywał także jego aktywa" - można przeczytać w raporcie DEA. Miał tego dokonać za pośrednictwem siedmiu swoich firm, które miały mieć związek z "El Tio" i jednym z jego synów.
Oburzenie budził fakt, że miał wykorzystywać prowadzoną przez siebie fundację: Futbol y Corazon (Futbol i serce), która miała zbierać pieniądze dla ubogich dzieci w stanach Michoacan oraz Jalisco. Miał wykorzystywać też własną szkółkę piłkarską: Escuela de Futbol Rafael Marquez. Wszystko po to, by wyprać pieniądze pochodzące z przestępstwa.
Tak piłkarza bronił adwokat Jose Luis Nassar. - Nie znał bezpośrednio Raula Floresa Hernadeza, nie są partnerami, nie ma między nimi żadnej współpracy - tłumaczył.
- Poznał jedynie jego syna, ale myślał, że jest po prostu zwykłym biznesmenem, który mieszka w Guadalajarze (...) Jego syn był człowiekiem, który zachowywał się normalnie, bez dziwactw, eskorty czy broni za pasem - dodawał.
Zawodnik nie został jednak aresztowany i mógł pojechać na mundial w Rosji w 2018 roku, na którym zakończył swoje występy w kadrze. Nie mógł jednak przez długi czas wjeżdżać na terytorium Stanów Zjednoczonych.
Podczas wizyty agentów DEA (Amerykańskiej Agencji do walki z narkotykami - przyp. red.) Raul Flores Hernandez zeznał, że zarówno Rafael Marquez, jak i wspomniany piosenkarz Julion Alvarez, nie byli świadomi czynności, jakie wykonuje.
Warto zaznaczyć, że Marquez od początku współpracował z policją. Według meksykańskiego prokuratora generalnego, złożył zeznania od razu po aresztowaniu Floresa Hernandeza. Ostatecznie w 2021 roku Marquez został zdjęty z listy sankcji przez Departament Skarbu. Za kilka tygodni najpewniej zostanie trenerem jednego z największych klubów świata.
Nie ma pieniędzy na gwiazdy
To koniec pewnej ery w FC Barcelonie. Wielu kibiców Dumy Katalonii łudziło się, że dotychczasowy szkoleniowiec Xavi jeszcze zmieni decyzję i odwoła swoją rezygnację. Pretekstem do tego miałby być awans do półfinału Ligi Mistrzów. Awansu nie ma, wątpliwości zostały rozwiane. Robert Lewandowski i spółka będą mieli nowego szkoleniowca.
Brak awansu do półfinału Ligi Mistrzów ma poważne konsekwencje finansowe. Nie chodzi tylko o kilkanaście milionów euro od UEFA. Wiadomo już, że FC Barcelona nie zagra w zreformowanych Klubowych Mistrzostwach Świata. Dumie Katalonii koło nosa przeszło kolejne 50 milionów euro.
Dla fanów to fatalna wiadomość. Blaugrana wciąż boryka się bowiem z problemami finansowymi i musi przestrzegać zasad restrukturyzacji. Nie ma więc co liczyć na to, że do klubu przyjdą gwiazdy. Chodzi tu zarówno o zawodników, jak i o trenerów.
- Może klub chciałby Guardiolę, Kloppa, ale to niemożliwe. Barcelona nie ma pieniędzy, więc Marquez wydaje się być najlepszą opcją według zarządu - mówi nam Ivan San Antonio, ceniony dziennikarz hiszpańskiego "Sportu".
Rewolucja dla Lewandowskiego?
W Dumie Katalonii nie spodziewają się jednak rewolucji. Najprawdopodobniej nie zmieni się także status samego Roberta Lewandowskiego.
- Styl Marqueza jest trochę podobny do Xaviego. Dużo podawania piłki, staranie się, by odzyskać ją jak najszybciej. Oczywiście, są drobne różnice, ale główne założenia są podobne. Dla Lewandowskiego zmiana też nie będzie duża - tłumaczy nasz rozmówca.
Zaznacza jednak, że dla Meksykanina problemem może być zdobycie szacunku w szatni. Będzie musiał budować drużynę od nowa po 2,5 roku pracy Xaviego.
- Pierwsza drużyna jest z Xavim od długiego czasu. Rafa Marquez to bardzo ważna postać dla futbolu, więc będzie miał taki podstawowy szacunek. Będzie musiał jednak zdobyć więcej respektu swoimi decyzjami, wyborami, rezultatami - ocenia hiszpański dziennikarz.
Czy Marquez będzie miał na sobie takie same zadanie jak Xavi? Presja będzie ogromna i część fanów będzie oczekiwała od niego trofeów już w pierwszym sezonie.
- To zależy od tego, jakich zawodników będzie miał w przyszłym sezonie. Sporo rozchodzi się o fundusze. Być może ktoś ważny będzie musiał zostać sprzedany. Nie wiemy też, czy będzie wystarczająco pieniędzy. Jeśli będzie miał gorszych zawodników niż Xavi, to nierealistyczne będzie to, by oczekiwać od niego wygranej w La Liga czy Lidze Mistrzów - kończy Ivan San Antonio.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Szaleństwo. Od rana Włosi piszą się o tym, co we wtorek zrobił Milik
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)