ŁKS Łódź od miesięcy zamykał tabelę PKO Ekstraklasy, ale nie złożył broni w walce o utrzymanie. W sześciu ostatnich meczach beniaminek zdobył 11 punktów i odzyskał nadzieję na zachowanie ligowego bytu.
W niedzielę łodzianie pokonali przed własną publicznością Radomiaka (3:2), dzięki czemu odbili się od dna i przeskoczyli w tabeli Ruch Chorzów. Ozdobą ważnego dla ŁKS-u spotkania był pieczętujący zwycięstwo gol Engjella Hotiego.
Albańczyk pokonał Gabriela Kobylaka fenomenalnym uderzeniem, po którym piłka zdjęła pajęczynę z "okienka" bramki gości. Bardziej "w same widły" uderzyć się nie dało. Kobylak wyciągnął się jak struna, a mimo to piłka była poza jego zasięgiem. Na uwagę zasługuje też fakt, że Hoti uderzył spod siebie, "z miejsca" - jak mówi się w żargonie piłkarskim.
Takim zagraniem Hoti udowodnił, że jest świetnie wyszkolony technicznie. Nie ma jednak przypadku w tym, że 27-latek strzelił efektownego gola. Innych w polskiej lidze po prostu nie zdobywa. Debiutanckim trafieniem zachwycił środowisko.
20 sierpnia ubiegłego roku dał ŁKS-owi zwycięstwo nad Pogonią (1:0)niemal ostatnim kopnięciem w meczu. I to jakim:
A w grudniu także efektownie zapewnił łodzianom punkt w meczu z Ruchem Chorzów (1:1):