Poprzeczka jest zawieszona wysoko, ponieważ we wtorkowych meczach ćwierćfinałowych padło 10 goli. Pasjonujące widowiska zakończyły się remisami. W starciu Realu Madryt z Manchesterem City było 3:3, a pojedynek Arsenalu FC z Bayernem Monachium zakończył się wynikiem 2:2. Jeszcze dużo może wydarzyć się w obu parach, a czas przed rewanżami będzie dłużyć się nie tylko kibicom wspomnianych czterech klubów.
FC Barcelona powraca do ćwierćfinału Ligi Mistrzów po czterech latach nieobecności. Poprzednio była w najlepszej ósemce europejskiego pucharu w sezonie pandemicznym i w pamiętnym meczu oberwała 2:8 od Bayernu. Na podobną demolkę nie zanosi się, choć wyeliminowanie Paris Saint-Germain nie zapowiada się również na proste zadanie. Kylian Mbappe i spółka po raz pierwszy przystąpią do meczów z FC Barceloną pod wodzą dobrze znanego w Katalonii trenera Luisa Enrique.
Luis Enrique najpierw był pomocnikiem, następnie opiekunem drugiego zespołu FC Barcelony, a od 2014 do 2017 roku trenerem pierwszej drużyny. Był związany z zespołem z Camp Nou przez około półtorej dekady, a na liście jego sukcesów z tego okresu jest między innymi poprowadzenie Blaugrany do zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Teraz chce spełnić marzenie o pierwszej w historii wygranej Paris Saint-Germain w elitarnym europejskim pucharze. Paryżanie od lat bezskutecznie zakradają się po trofeum.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
- Znam Barcę bardzo dobrze, znam również dobrze wielu jej zawodników, ale nie mam pewności, czy to przewaga. Na pewno nie jest to przeszkoda - opowiada Luis Enrique na konferencji prasowej. - Nadchodzi wyjątkowy dla mnie mecz pod względem emocjonalnym, ale z moim doświadczeniem, jestem bardziej niż przygotowany na takie sytuacje. Mam za zadanie dać od siebie jak najwięcej drużynie. Liczę, że zobaczymy dwa świetne mecze.
Luis Enrique nie chciał podejmować tematu największej indywidualności jego zespołu Kyliana Mbappe. Wolał opowiadać o formie całego zespołu. Reprezentant Francji spotka się w meczu gigantów z Robertem Lewandowskim - byłym królem strzelców Bundesligi i wciąż panującym La Ligi. Patrząc tylko przez pryzmat ofensywnych statystyk, lepiej wiedzie się w Lidze Mistrzów graczowi PSG. Jak dotąd strzelił sześć goli i pozostaje kandydatem na najlepszego strzelca rozgrywek. Lewandowski trzy bramki zdobył, a przy jednej asystował.
Od początku poprzedniej dekady kluby spotkały się w Lidze Mistrzów pięć razy. Najbardziej pamiętna jest "remontada" z 2017 roku. Wtedy to FC Barcelona odwróciła wynik dwumeczu z zespołem Grzegorza Krychowiaka po porażce 0:4 w Paryżu. Pamiętnej nocy na Camp Nou zwyciężyła 6:1. Już w 2021 roku mistrz Francji okazał się lepszy i to wyraźnie w dwumeczu o wejście do ćwierćfinału, po czym nastąpiła trzyletnia przerwa w relacjach drużyn. Rok 2015 to z kolei czas ostatniego jak dotąd zwycięstwa Blaugrany w Parcu des Princes.
Także w środę początek dwumeczu Borussii Dortmund z Atletico Madryt. Zespół z Bundesligi teoretycznie nie miał szczęścia w losowaniu fazy grupowej, ponieważ trafił do "grupy śmierci". Poradził sobie w niej, a fortuna kołem się toczy, ponieważ w późniejszych rundach nie losował źle. Tak przed Borussią, jak i Atletico otwiera się spora szansa na awans do półfinału Ligi Mistrzów, ale może ją wykorzystać tylko jedna z drużyn. Wicemistrz Niemiec postara się o zaliczkę przed rewanżem na Estadio Wanda Metropolitano.
Ćwierćfinały Ligi Mistrzów:
21:00, Paris Saint-Germain - FC Barcelona
21:00, Atletico Madryt - Borussia Dortmund
Czytaj także: UEFA wymierzyła kary gigantom. Największa dla PSG
Czytaj także: Reforma Ligi Mistrzów. UEFA uzgodniła detale