Miało być piłkarskie święto z udziałem dwóch czołowych drużyn w Fortuna I lidze, główne danie 26. kolejki, a tymczasem otrzymaliśmy coś wyjątkowo ciężkostrawnego. Kibice GKS-u Katowice mogli być jednak zadowoleni, bo ich zespół wygrał siódmy mecz z rzędu po golu w doliczonym czasie. Co więcej, katowiczanie dokonali tego, grając w osłabieniu.
Trener Rafał Górak był pod wrażeniem gry swojego zespołu, choć dla postronnego widza nie był on zbyt dobry do oglądania.
- Wiele założeń taktycznych wykonywaliśmy doskonale. Popisem taktycznym była nasza gra w dziesiątkę. Jestem zadowolony, bo to bardzo dobrze wyglądało na tle bardzo silnego rywala - komentował trener GKS-u na konferencji prasowej.
O ile jednak GKS prezentował się średnio, to jednak finalnie zdobył komplet punktów. Ale co w takiej sytuacji powiedzieć o drużynie Lechii Gdańsk, która rozegrała jeden z najsłabszych meczów w tym sezonie i ani przez moment nie była w stanie zagrozić bramce Dawida Kudły.
ZOBACZ WIDEO: Karne z Walią w Cardiff. "Lewy" opowiedział, co działo się w jego głowie
- Rywal rozegrał ten mecz po swojemu, na swoich zasadach, stąd zasłużone zwycięstwo. Zapracowali na tego gola i trzeba im to oddać. My mieliśmy problem z wejściem w mecz, nie potrafiliśmy w odpowiedni sposób reagować na bezpośrednią grę GKS-u, nie trzymaliśmy naszej struktury. Nie przypominaliśmy drużyny, którą jesteśmy. Dopiero od 35. minuty mieliśmy przewagę, ale zupełnie zabrakło nam konkretów w trzeciej tercji boiska - mówił trener Lechii Szymon Grabowski.
Tak jak GKS koncertowo rozegrał ostatni kwadrans, gdy miał na boisku o jednego zawodnika mniej, tak Lechia w przewadze nie była w stanie zrobić absolutnie nic.
- Nie możemy tak się zachowywać. Zbyt duża liczba zawodników schodziła pod piłkę zamiast zagrać wyżej i bardziej agresywnie. Graliśmy jakąś swoją grę, której do końca nie potrafię wytłumaczyć. To było naszym bardzo dużym błędem. Grając w przewadze nie możemy doprowadzać do tak łatwo zdobytych przez gospodarzy stałych fragmentów. Rzut wolny, po którym padła bramka, to jest kuriozum. Po tej czerwonej kartce mieliśmy więcej problemów niż wcześniej - przyznał szkoleniowiec gdańskiego zespołu.
CZYTAJ TAKŻE:
Skandal podczas meczu Wisła Kraków - Motor Lublin
On znowu to zrobił. Kompromitacja bramkarza Wisły [WIDEO]